Tylko jeden dzień leżały w sądzie akta sprawy Krzysztofa Grabczuka, marszałka województwa lubelskiego. Wczoraj zabrała je prokuratura.
O tym, że marszałek stanie przed sądem, napisaliśmy wczoraj. Włodawska prokuratura oskarża go o to, że w 2003 roku, jako prezydent Chełma, pomógł księdzu Grzegorzowi K. (drugi oskarżony) bezprawnie uzyskać 137 tys. zł na rozbudowę chełmskiego Ośrodka Wsparcia Bliźniego Caritas na działce przy ulicy Lubelskiej.
Według śledczych, Grabczuk wydał dokument, w którym potwierdził, że ośrodek pomagał niepełnosprawnym i użytkował wspomnianą działkę w latach 1998-2002. Pismo było podstawą do wypłaty pieniędzy. Tymczasem ośrodek powstał dopiero w 2003 roku.
Grabczuk nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że nie podpisał się pod dokumentem. Faktycznie, biegły wykazał, że na piśmie widnieje kopia podpisu. - Prokurator postawił mi zarzut, zanim sprawdził autentyczność dokumentu - mówił we wtorek Krzysztof Grabczuk. W prokuraturze odmówił złożenia wyjaśnień.
Śledczy znaleźli w chełmskim magistracie dwa komputery z zeskanowanym podpisem Grabczuka. Ten zapewnia: Używano go do dyplomów, ale nie oficjalnych pism.
Marszałka miał pogrążyć ksiądz Grzegorz K. - Powiedział, że osobiście dostał pismo od pana Grabczuka - powiedziała we wtorek Beata Syk-Jankowska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Ksiądz mówi zupełnie co innego. - Nie pamiętam, od kogo je dostałem. Być może ktoś źle mnie zrozumiał. Otrzymałem pismo od prezydenta Chełma, ale nie oznacza to, że osobiście od Grabczuka - stwierdził Grzegorz K.
Sprawa marszałka wpłynęła do IV wydziału karnego Sądu Rejonowego w Lublinie. Nadano jej numer. Wczoraj otrzymaliśmy od przewodniczącego wydziału zgodę na wgląd do akt. Nie mogliśmy do nich zajrzeć, bo od razu zabrała je Prokuratura Okręgowa. - Akta są analizowane - powiedziała nam rzecznik Syk-Jankowska. - O jej wynikach poinformuję w czwartek.
Marszałka oskarżyła Prokuratura Rejonowa we Włodawie. Śledztwo nadzorował chełmski oddział Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Tym razem akta trafiły wprost do lubelskich prokuratorów. Zabranie akt tuż po wpłynięciu do sądu to rzadkość. (bar)