Wyjątkowo wcześnie zaczął się sezon wypalania traw. Od początku roku w Lubelskiem strażacy interweniowali już ponad 550 razy.
Województwo lubelskie jest krajowym "liderem” w wypalaniu traw. Od początku roku do ostatniego poniedziałku w woj. lubelskim strażacy gasili aż 555 pożarów. W Polsce strażacy interweniowali w tym zakresie już 3577 razy.
Trawy płoną już od dwóch tygodni - podpalaczom sprzyja bezśnieżna zima. W Wojciechowie z dymem poszło 65 hektarów traw. - Akcja gaśnicza trwała 5 godzin, z ogniem walczyło 25 strażaków - mówi aspirant Tomasz Stachyra, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Straży Pożarnej.
Dramatyczny był ubiegły piątek. - W Szostakach pod Biłgorajem spłonęło 65 hektarów i 200 sztuk bel siana. W akcji trwającej ponad 8 godzin brało udział 7 zastępów straży pożarnej, w sumie 45 strażaków. Kilka godzin później w pobliskich Kozakach trzeba było zaangażować 28 strażaków, bo zdusili ogień na 15 hektarach.
- Podpalacz ryzykuje karą aresztu, nagany lub grzywny, której wysokość może wynieść od 20 do 5000 zł - ostrzega aspirant Stachyra.
Kara może być bardziej dolegliwa, jeżeli w wyniku podpalenia zostanie zagrożone mienie o dużej wartości, albo życie i zdrowie wielu osób - wówczas podpalaczowi grozi od roku do 10 lat więzienia.
Zgodnie z prawem unijnym, podpalacze-rolnicy narażają się także na utratę dopłat bezpośrednich. - Każdy kontroler jadąc w teren ma obowiązek odnotować fakt wypalania traw - mówi Monika Piętas z lubelskiego oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. - Na podstawie danych GPS określają właściciela areału. Takie działki są typowane do powtórnych kontroli. W przypadku powtarzających się wypaleń stosujemy najpierw obniżenie dopłat bezpośrednich, aż do ich całkowitego odebrania. Takie narzędzia zastosowaliśmy w minionym roku 60, 70 razy - dodaje.
Co roku wiosenne wypalanie traw zbiera śmiertelne żniwo. - Giną podpalacze, przypadkowe osoby oraz strażacy. W 2013 w wyniku wypalania traw zginęły trzy osoby, a kolejne trzy uległy poparzeniom. W minionym roku nie było ofiar śmiertelnych, ale dwie osoby były poparzone - kończy aspirant Tomasz Stachyra.