Za niedbalstwo lekarzy przy wypisywaniu recept ma płacić pacjent lub apteka. Chyba że chory jeszcze raz pofatyguje się do przychodni. Aptekarze pomysłem są oburzeni i już protestują.
– Przecież chorzy mają ustawowo zagwarantowany dostęp do leków ze zniżką. Najważniejsze powinno być dobro chorego – oburza się Krzysztof Przystupa, prezes Lubelskiej Izby Aptekarskiej.
W całym kraju trwa protest farmaceutów przeciwko pomysłom ministerstwa. W aptekach, także lubelskich, zawisły plakaty informujące, że minister zdrowia chce obciążyć pacjentów finansową odpowiedzialnością za niedbale wypisane recepty. Na miejscu można też zapoznać się z apelem do ministra. Można także wysłać niedbale wypisaną receptę do resortu, popierając przy tym protest.
To nie wszystko. Sąd Najwyższy uznał właśnie, że za refundowane leki, które wydano na podstawie nieczytelnych recept fundusz zdrowa nie musi zwracać aptekom pieniędzy. – Przez to apteki będą coraz częściej odsyłać pacjentów z kwitkiem – dodaje Przystupa.
– Mam aż trzy lupy, abym mógł rozszyfrować pismo lekarzy – mówi Romuald Godlewski, współwłaściciel apteki w Białej Podlaskiej i członek zarządu Lubelskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej. – Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że tylko 30 proc. recept jest prawidłowo napisanych. Dwa razy w tygodniu jeżdżę z nimi do lekarzy i proszę o poprawki. Zajmuje mi to pół dnia.
Dlatego wielu aptekarzy takich recept nie realizuje. A ci co to robią, narażają się na koszty. NFZ tylko w ubiegłym roku zakwestionował kilkaset wadliwych recept. Apteki musiały zwrócić kilkadziesiąt tysięcy zł.
Co na to pacjenci? – Przychodzę do tej samej apteki od kilkudziesięciu lat i farmaceutki zawsze idą pacjentowi na rękę. Dzwonią do przychodni, albo starają się dociec, co zapisał lekarz. Niemniej jednak aptekarze powinni zachowywać środki ostrożności i odmawiać wydania leków, jeśli mają wątpliwości – mówi Michalina Parychta, emerytka z Lublina.
Kiedy niekorzystne dla pacjentów i aptekarzy zmiany zaczną obowiązywać? Nie wiadomo, wciąż trwają konsultacje.