Czy czeka nas powtórka strajków lekarzy? Może nas to ominąć, jeśli dyrektorzy szpitali zgodzą się na postulaty stawiane przez lekarskie związki.
5,5 tysiąca zł dla asystenta i 6 tys. zł dla starszego asystenta. Takie zapisy znalazły się w ostatniej uchwale programowej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. - Teraz terenowe oddziały związku będą musiały się do niej ustosunkować - mówi Jacek Rudnik, sekretarz Zarządu Rejonowego Ziemi Lubelskiej OZZL.
- Jednak wszystko zależy od sytuacji politycznej. Do czasu ewentualnego wejścia w życie nowych ustaw zdrowotnych zostało jednak jeszcze dużo czasu.
Co mówią lekarze? - Obawiamy się, że po przekształceniu szpitali w spółki, lekarze i pielęgniarki zostaną zepchnięci do grupy najmniej zarabiających pracowników w przedsiębiorstwach - dodaje Rudnik. - Dyrektorzy, aby zaoszczędzić i wyprowadzić szpitale z długów mogą obcinać nam pensje.
- Aby dziś zarobić te 5 tysięcy zł na rękę, muszę brać dodatkowe dyżury, dorabiać w przychodni - mówi jeden z lubelskich lekarzy. - A przecież odpowiadam za zdrowie i życie pacjentów. Przy takiej ilości pracy nietrudno o pomyłkę.
Co się stanie, jeśli dyrektorzy nie przystaną na postulaty związków? - Lekarze złożą gremialnie wypowiedzenia. Powrót do pracy będzie możliwy tylko po spełnieniu postulatu płacowego - czytamy w uchwale. - Postulaty będziemy składać, kiedy tylko ruszą prace nad przekształcaniem szpitali - wyjaśnia Antoni Rybka, szef regionu lubelskiego OZZL. - Nasze żądania są dostosowane do możliwości szpitali.
Pielęgniarki nie pozostają w tyle. - Właśnie prowadzimy negocjacje z dyrektorami szpitali - mówi Maria Olszak-Winiarska, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych w Lublinie. - Nadal pozostajemy z nimi w sporach zbiorowych. Od ostatnich protestów nasze zarobki niewiele wzrosły. Dlatego chcemy urealnienia wynagrodzeń.
- I jaka tu sprawiedliwość? - pyta pani Beata, nauczycielka z Lublina. - Ja po 15 latach pracy zarabiam na rękę 1600 złotych miesięcznie. A przecież odpowiadam za wykształcenie 30 dzieci.
- Lekarzom nigdy nie uda się dogodzić - mówi Agnieszka Zakrzewska z Lublina. - Apetyt rośnie w miarę jedzenia.