Lekarze z ośrodka w Woli Zadybskiej pod Rykami twierdzili, że siedmioletnia Ania tylko się zatruła. Również doktor z karetki pogotowia nie zajął się dziewczynką, jak należy. Dziecko zmarło. Teraz rodzice domagają się od lekarzy 100 tys. zł zadośćuczynienia. Proces ruszy w przyszłym tygodniu.
Tragedia rozegrała się przed trzema laty. Ania skarżyła się na bóle brzucha. Mama zaprowadziła ją do ośrodka zdrowia w Woli Zadybskiej.
Za pierwszym razem lekarz stwierdził, że dziecko czymś się zatruło. Identyczną diagnozę postawiło dwóch następnych lekarzy. Dziewczynka czuła się już tak źle, że rodzice wezwali pogotowie.
Karetką przyjechał lekarz Jerzy K. On też nie zajął się dzieckiem, jak należy. Kazał je co prawda zabrać do szpitala, ale zamiast czuwać przy dziecku usiadł obok kierowcy. Nie wykonał przy niej niezbędnych zabiegów. Dziewczynka straciła przytomność. W szpitalu okazało się, że ma niedrożne jelito cienkie. Zmarła zaraz po operacji. (er)