Znaleźliśmy nie zabezpieczone akta osobowe byłych pracowników
O sprawie pisaliśmy w listopadzie ubiegłego roku. Byli pracownicy fabryki żelatyny mają problemy z uzyskaniem wiarygodnych dokumentów poświadczających ich pracę w firmie. A to uniemożliwia im starania w ZUS o emeryturę. Takich pokrzywdzonych osób może być nawet około 500. Ich jedyną szansą jest odwołanie do sądu.
Tymczasem my dotarliśmy do dokumentów, które mogą okazać się przydatne przy wyliczaniu emerytury, m.in. segregatory z listami płac. Znaleźliśmy je na ostatnim piętrze opuszczonego biurowca byłej "Żelatyny". To miejsce, do którego może wejść każdy.
O sprawie natychmiast poinformowaliśmy archiwum Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego. To m.in. tutaj trafiają prośby osób poszukujących dowodów na to, że byli gdzieś zatrudnieni. Wiele z nich dotyczy puławskiej "Żelatyny" - Najpierw ustalimy, kto powinien zabezpieczyć dokumenty. Potem postaramy się, żeby znalazły się w bezpiecznym miejscu - zapowiada Małgorzata Trąbka, rzecznik wojewody lubelskiego.
Komornik, który przez siedem ostatnich lat zajmował się majątkiem Fabryki Żelatyny przebywa obecnie na zwolnieniu lekarskim. W piątek nie udało nam się również skontaktować z obecnym właścicielem terenu - deweloperem spod Warszawy.