Młodzież z Lublina znacznie rzadziej niż rówieśnicy z innych miast sięga po narkotyki, a wzrost popularności środków odurzających jest niewielki. To cieszy. Ale martwi fakt, że więcej niż co dziesiąty uczeń, który próbował narkotyków, dostał je po raz pierwszy... w rodzinnym domu.
Masz synku
Młodzież zaczyna wcześnie. Pierwszy raz z narkotykami ma do czynienia przeważnie w drugiej klasie gimnazjum i zaczyna zwykle od marihuany. Rzadziej są to leki, amfetamina i ecstasy.
Swoją pierwszą działkę młodzież dostaje zwykle (57,9 proc. przypadków) od kolegów, na drugim miejscu są dilerzy (19,2 proc.), a na trzecim dom rodzinny i nie chodzi tu wyłącznie o rodzeństwo. Okazuje się, że są rodzice, którzy sami podają dziecku np. amfetaminę, by szybciej przyswoiło wiedzę przed klasówką. Dlaczego? Bo część z nich też wspomaga się w ten sposób, ślęcząc po nocach nad raportami lub udając się w długą podróż samochodem.
Główne źródło zaopatrzenia w narkotyki znajduje się poza szkołą. To, że w szkole można kupić środki odurzające potwierdza tylko 15,7 proc. badanych. Zaprzecza temu niewiele mniej, bo tylko 13,9 proc., a aż 70,4 proc. nie ma pojęcia, czy między lekcjami można zaopatrzyć się w narkotyki.
Znamy, wiemy
18,5 proc. gimnazjalistów i niemal co trzeciemu uczniowi szkoły średniej przynajmniej raz w ostatniego roku ktoś proponował zapalenie marihuany. A w przypadku amfetaminy taką propozycję usłyszało 14,2 proc. uczniów szkoły średniej. Co piąty gimnazjalista ma wśród przyjaciół osobę sięgającą po amfetaminę lub LSD.
Badacze zwracają uwagę na nowe zjawisko łączenia marihuany lub tabletek z alkoholem i przyznają, że zakres eksperymentów z heroiną był większy od tego, którego się spodziewali.
Częściej odurzają się chłopcy, przy czym wyjątkiem są próby z lekami nasennymi i uspokajającymi, po które chętniej sięgają dziewczęta
Rozrywkowo
To właśnie chęć dobrej zabawy młodzież wskazuje jako główny powód sięgania po narkotyki. Twierdzi tak połowa badanych. Co czwarty bierze z ciekawości, tych, którzy uciekają tak od problemów, jest znacznie mniej.
Dlatego to właśnie w miejscach związanych z rozrywką narkotyki pojawiają się najczęściej. Niemal 70 proc. badanych mówi, że bierze na imprezach domowych. Na drugim miejscu są dyskoteki, a 40 proc. wskazuje na szkołę, dalej są puby, bursy i... centra handlowe. Autorzy raportu twierdzą, że duża konkurencja wśród pubów sprawia, że ich obsługa przymyka oko na to, że wśród gości są też nieletni i że biorą narkotyki.
Niewesoło...
Niemal co piąty młody człowiek przyznał, że przez narkotyki miał niechciane doświadczenia seksualne. 28 proc. wskazuje na problemy z rodzicami. Równocześnie ponad połowa uznaje podział narkotyków na tzw. twarde i miękkie. A to może mieć zgubne skutki paradoksalnie dlatego, że młodzież słyszy, że taki podział jest nieprawdziwy. Stąd tylko krok do tego, by uczeń wyrobił sobie przekonanie, że skoro marihuana go nie zrujnowała, to czemu by nie spróbować heroiny?
– Od jakiegoś czasu uzależnienie nie jest głównym problemem, bo na 20 osób, które eksperymentują z różnymi środkami psychoaktywnymi, uzależnić może się jedna. To mało – mówi dr Ireneusz Siudem, psycholog, autor badań. – Ale nie znam narkomana, który jest na detoksie i który by nie zaczynał od marihuany – przestrzega.
Tymczasem, dwie trzecie badanych twierdzi, że okazjonalne używanie narkotyków nie może prowadzić do uzależnienia.
...chociaż nieźle
Autorzy badań porównali najnowsze dane z tymi sprzed czterech lat. Co się okazało? Wśród gimnazjalistów najbardziej wzrosła popularność amfetaminy i środków wziewnych takich jak np. rozpuszczalniki i gaz do zapalniczek, choć i tak najbardziej popularna jest marihuana. Miłośników tracą za to grzyby halucynogenne i LSD.
W przypadku uczniów szkół średnich odsetek sięgających po marihuanę utrzymał się na poziomie sprzed czterech lat, podobnie jest z ecstasy, spada za to zainteresowanie inhalantami, grzybkami i LSD. W szkołach średnich przybywa uczniów odurzających się amfetaminą, nieznacznie rośnie znikomy wręcz odsetek sięgających po kokainę i heroinę. Zarówno w gimnazjach, jak w liceach wyraźnie widać coraz większą popularność sterydów.
Co u innych?
Na tle Polski wypadamy nieźle. W skali kraju inhalanty są w gimnazjach dwa razy bardziej popularne niż w Lublinie, w innych miastach wyraźnie częściej sięga się po marihuanę, w przypadku amfetaminy Lublin nie odstaje od innych miast, przoduje tylko jeśli chodzi o grzyby halucynogenne. W szkołach średnich wyniki Lublina i reszty Polski są bardziej zbliżone, ale i tak wypadamy lepiej.
I co dalej
Co zrobić, by młodzież się nie odurzała? – Mówienie "nie ćpaj Jasiu, bo to złe” jest w ogóle nieprzydatne – mówi dr Siudem. Stąd coraz mniej propagandowych pogadanek klasowych. Teraz, zamiast umoralniać wszystkich, szuka się tych, do których komunikat powinien dotrzeć. W szkołach wybiera się bardziej zagrożone grupy, prowadzi akcje w klubach.
W Lublinie tylko dziesięć lokali zgodziło się na to, żeby odwiedzali je tzw. partyworkerzy namawiający młodzież do niesięgania po środki odurzające. W roli partyworkerów często występują atrakcyjne studentki i przystojni studenci, którzy od razu wzbudzają zainteresowanie.
Na walkę z narkomanią Lublin chce wydać w przyszłym roku 300 tys. zł.