Sprawa surrealistycznej i niepotrzebnej afery wokół Pomnika Ofiar Getta przy Placu Ofiar Getta nabrała już kontekstu międzynarodowego.
Tekst zaczyna się na pierwszej stronie od zdjęcia Morrissa Marian Wajsbrota, prezesa New Lubliner & Vicinity Society, który trafił do „Dziennika Wschodniego” z dokumentacją powstawania i otwarcia pomnika w 1963 roku i udzielił nam wywiadu, od którego rozwój wydarzeń nabrał nowej dynamiki. W efekcie miasto przestało nalegać na wyprowadzenie pomnika na błonia pod Zamkiem lub na rogatkę lubartowską w okolice budynku dawnej szkoły talmudycznej, jesziwy.
Cytowany jest laureat Pokojowej Nagrody Nobla Elie Wiesel, który także na naszych łamach krytykował pomysł usuwania pomnika Holocaustu.
Opisywana jest historia powstawania pomnika, gromadzenia nań środków, prezentacji projektów rzeźbiarskich tej realizacji itp.
Konkluzja jest optymistyczna. Eksponuje ją m.in. Michael Schudrich, naczelny rabin Polski. Osiągnięto wreszcie porozumienie, bowiem jak się okazało, inwestor, który ma budować na Placu Ofiar Getta kompleks garażowo-handlowy, wcale nie stawiał sprawy na ostrzu noża i nie domagał się usunięcia pomnika za wszelką cenę. Przyrzekł też pozostawić go na swym miejscu i stosownie wkomponować w architekturę całości.
Przytaczana jest idea Morrisa Mariana Wajsbrota, aby pomnik na czas budowy eksponowany był zgodnie z założeniami martyrologicznymi i w godnym miejscu związanym z żydowską tradycja lubelską. Wskazuje na plac przed Szkołą Podstawową Nr 24 przy ul. Niecałej 1 u zbiegu z Radziwiłłowską. Ratusz jest za, szkoła się zastanawia, „Forverts” obiecuje sprawę pilotować.
– Wierzę, że ostatecznie zwycięży rozsądek i sprawę rozwiążemy w duchu lubelskiej zgody – komentuje artykuł Wajsbrot. – Trzeba rozmawiać zawsze i to się sprawdza. Do finału brakuje jeszcze rozwiązania detali, ale i to powinniśmy osiągnąć. M.in. chodzi o wpisanie pomnika do ksiąg wieczystych właściwych dla nieruchomości. Tak, aby jego tam obecność nabrała charakteru prawnego, a nie woluntarnego, zależnego od aktualnej dobrej woli. Takie jest stanowisko całej naszej społeczności: i Żydów w Lublinie, i Warszawskiej Gminy Żydowskiej.
Pytany czy zamierza odwiedzić swoje rodzinne miasta w najbliższym czasie, Marian Wajsbrot mówi, że byłoby to dla niego ogromnym przeżyciem. Jak się dowiadujemy, Andrzej Wilczewski, prezes „Arkad” oglądał już plac przed SP 24. I nie widzi problemu, by monument tam przenieść. Wymienia nawet początek listopada br., jako ewentualną datę korespondująca z rocznicą likwidacji getta lubelskiego i rocznicą odsłonięcia pomnika w 1963 roku. Może byłaby wtedy okazja do wizyty lubelskich Żydów z USA i uściśnięcia u stóp monumentu dłoni z dzisiejszymi mieszkańcami miasta.
Warto, aby taki lubelski komunikat też poszedł w świat i został dostrzeżony. Na wizerunek Lublina podziałałby zdecydowanie lepiej niż to, co się działo wokół pomnika dotąd. Kłopoty wizerunkowe nie powinny być dominującym polskim „specialite de la maison”...