Gmina znalazła się pod kreską – przyznaje wójt Baranowa. Żeby jakoś ratować sytuację, radni o połowę obniżyli sobie diety.
O problemach gminy Baranów pisaliśmy kilkakrotnie. Wszystko przez inwestycję jaka tuż przed końcem minionej kadencji została rozpoczęta przez Marka Kuźmę – poprzedniego wójta. W niewielkim Baranowie miał powstać kompleks sportowy z kilkoma boiskami, m.in. do koszykówki oraz kortami tenisowymi. Ówcześni włodarze gminy planowali oddać do użytku obiekty jeszcze przed wyborami samorządowymi. To się jednak nie udało, a teraz z górnolotnymi pomysłami starej władzy musi się borykać nowa.
Najpierw okazało się, że inwestycja została rozpoczęta zbyt szybko i gmina nie postarała się o zgodę na wycinkę drzew. Drwale, którzy zaczęli przygotowywać plac budowy, wycięli tu ok. 200 drzew. Sprawa wyszła na jaw, kiedy mieszkańcy wsi zaalarmowali o sprawie Starostwo Powiatowe w Puławach. Urzędnicy starostwa wzięli się za liczenie strat. Okazało się, że gmina ma zapłacić ponad dwa miliony złotych kary. A to czwarta część rocznego budżetu Baranowa.
Gmina ma teraz nie lada kłopot, bo musi znaleźć w budżecie środki na zapłacenie tak ogromnej kary. – Poprzednia władza nie zadbała nawet o to, żeby się w odpowiednim czasie odwołać, dlatego nie mamy wyjścia. A skoro doszliśmy do wniosku, że musimy oszczędzać, to zaczęliśmy od siebie – mówi Jan Nowak, przewodniczący Rady Gminy.
I tak teraz radny za uczestnictwo w sesji dostanie tylko 100 zł (wcześniej ok. 400), a przewodniczący rady 700 zł (wcześniej 1200). Najmniejszą dopuszczalną prawem stawkę zarabia także wójt – jest to 6010 zł.
Gdzie jeszcze gmina poszuka oszczędności? – Tego na razie nie wiemy. Na pewno nie będziemy chcieli podwyższać podatków, żeby nie uderzać w mieszkańców – zapowiada Nowak.
Gmina stara się, żeby nałożona przez starostwo kara została rozłożona na raty. – Rozmawialiśmy wstępnie ze starostą i jestem dobrej myśli – mówi Robert Gagoś, wójt Baranowa.