Piotr K., który malował ścianę domu jednorodzinnego w Nałęczowie, zginął na miejscu, po tym jak spadł z sześciometrowego rusztowania. Mężczyzna upadł tak niefortunnie, że uderzył głową w chodnik. Obrażenia spowodowały natychmiastową śmierć. W pobliżu nie było żadnych świadków, dlatego na początku nie wiadomo było co spowodowało upadek mężczyzny. Właściciele domu, którzy zlecili mu malowanie, twierdzili, że na pewno był trzeźwy. - Policjanci mieli zastrzeżenia do stabilności rusztowania, ale nie przewróciło się ono przy upadku ofiary - mówił Roman Maruszak, rzecznik puławskiej policji.
Wątpliwości na temat przyczyn wypadku rozwiała kontrola nadzoru budowlanego. - Rusztowanie był wykonane wadliwie. Konstrukcja nie zapewniała pracującym bezpieczeństwa - mówi Elżbieta Dudzińska, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Puławach. Jej ustalenia potwierdza inspekcja pracy. - Rusztowanie było niestabilne i odchylało się od pionu. Prawdopodobnie mężczyzna stanął na desce, która pod nim pękła. Kiedy stracił równowagę, nie miał się też czego złapać, bo rusztowanie nie posiadało balustrad - mówi Wojciech Dziedzic z Okręgowej Inspekcji Pracy w Lublinie.
Podobnych nieprawidłowości inspektorzy pracy podczas swoich kontroli widzą bardzo wiele. Najczęściej wypadki przytrafiają się właśnie podczas wykonywania prac na wysokości albo wykonywania zagłębień w ziemi. W przypadkach takich jak ten z Nałęczowa mogą jednak co najwyżej pouczać osoby prowadzące budowy na własną rękę. A powodem tego jest brak umowy o pracę, której zwykle nie podpisuje wykonawca z osobą która zleca prace.