Smród gnojówek, pasące się za blisko ogrodzenia zwierzęta, hałaśliwe prace polowe. To tylko niektóre skargi „miastowych” na rolników. Krajowa Rada Izb Rolniczych postuluje więc, by przeprowadzając się na wieś składali specjalne oświadczenia
– Nie rozumiem ludzi, którzy przyjeżdżają na wieś i uważają, że wszyscy wokół mają się do nich dostosować. Wieś czasem śmierdzi, kurzy i hałasuje, bo taka jest wieś – mówi Waldemar Rutkowski, sołtys Mięćmierza-Okala koło Kazimierza Dolnego.
– Miałem skargi, a to na hałas ciągnika, a to na to, że rolnik po godz. 22 orał pole – wylicza Roman Chudzik, radny z podlubelskiej gminy Jastków, który jest też sołtysem Płouszowic Kolonii. – Inny przypadek dotyczył oprysków, które każdy świadomy rolnik robi już po zachodzie słońca, aby nie szkodzić pszczołom. Ktoś jednak narzekał na hałas, który wydaje opryskiwacz. Miałem też zgłoszenie dotyczące śmierdzącego obornika – dodaje.
Zdarza się, że tego typu sprawy trafiają na policję. – Ale to są sporadyczne przypadki – podkreśla podkom. Anna Kamola z lubelskiej policji. – Komuś przeszkadzało odstraszanie ptaków z czereśni. Było też zgłoszenie, że na czyjejś posesji latają pszczoły.
– Solidaryzuję się z tymi osobami, które wybudowały dom za miastem i nagle dowiadują się, że w sąsiedztwie ktoś chce wybudować chlewnię – mówi radny Chodzik. – Co innego jest jednak, jak ktoś wybudował się w pobliżu obory się i teraz mu smród przeszkadza.
– Jest pewien konflikt interesów i na tym tle zdarzają sąsiedzkie scysje – przyznaje Mirosław Żydek, wójt gminy Konopnica koło Lublina, gdzie przeniosło się wielu mieszkańców z Lublina. – Ktoś hałasował, bo ciął drzewo piłą łańcuchową, czy też za blisko ogrodzenia wypasał owce.
– Kiedyś sąsiadka przybiegła z pretensjami, że kombajn jej przeszkadza – opowiada nam rolnik z powiatu puławskiego. I dodaje: – Niektórym „miastowym” to wszystko na wsi wadzi. Po co się więc przeprowadzali?
W związku z nakładanymi na rolników karami Krajowa Rada Izb Rolniczych ma pewne propozycje.
– Konieczne jest przeprowadzenie szerokiej kampanii informacyjnej na terenie całego kraju, która wytłumaczyłaby specyfikę produkcji rolnej – proponuje KRIR. – Większa świadomość na temat konieczności wykonywania pewnych zabiegów przez rolników w określonych porach, zapewne wpłynęłaby na zrozumienie, że działania te (np. wieczorne opryski, praca w weekend) nie są kaprysem, tylko normalnością na wsi.
KRIR zastanawia się też, czy mieszkańcy miast przeprowadzający się na wieś nie powinni składać specjalnego oświadczenia, które przekazywaliby urzędnikom z gminy. W piśmie potwierdzaliby, „że znane są tej osobie warunki i specyfika warunków życia na terenach związanych z produkcją rolną i w związku z tym nie będą występowali z jakimikolwiek roszczeniami”.