Pod protestem przeciwko likwidacji oddziału położniczo-ginekologicznego w Poniatowej podpisało się ponad tysiąc mieszkańców
- Jestem w trzecim miesiącu ciąży i właśnie dowiaduję się, że w Poniatowej likwidują oddział. A o pacjentkach nikt nie pomyślał? - denerwuje się pani Ewelina.
Ciężarne z Poniatowej mogą liczyć na zrozumienie lokalnych władz. - To jest szpital powiatowy, oddział położniczy jest tu niezbędny. Pod względem ekonomicznym dyrektor może mieć rację, ale trzeba patrzeć na dobro pacjentek - stwierdza Lilla Stefanek, burmistrz Poniatowej. - Poza tym, gminy umorzyły szpitalowi podatek.
Powiat spłaca też kredyt, który zaciągnął, by ratować zadłużoną placówkę. To dlatego w powiecie nie ma nowych dróg, inwestycji - dodaje.
Według dyrektora SP ZOZ w Opolu, oddział ginekologiczny w Poniatowej się nie opłaca. - Jak oddział nie przyjmuje 500 porodów rocznie, to nie ma szans na jego utrzymanie. A u nas w ubiegłym roku urodziły się jedynie 272 noworodki - wyjaśnia Karol Stpiczyński, dyrektor szpitala w Opolu Lubelskim (z pododdziałem w Poniatowej). Podkreśla, że na innych oddziałach kolejka pacjentów sięga 2010
w roku, a ginekologia często stoi pusta.
- Poza tym, ten oddział jako jedyny nie został wyremontowany. Koszt remontu wraz z blokiem operacyjnym to ok. 400 tys. zł... Zakup niezbędnego wyposażenia to kolejne 300 tys. zł. Czy jest sens wydawać tyle na oddział, który przynosi straty?
W ubiegłym roku sięgnęły one pół miliona zł - argumentuje dyrektor. I dodaje, że kobiety z Poniatowej mają blisko na porodówki do Bełżyc (12 km), Kraśnika czy Puław.
Opinię w sprawie likwidacji oddziału musi wydać rada społeczna szpitala. - Na ostatnim posiedzeniu rada zapoznała się ze sprawą. W najbliższym czasie zwołamy kolejne, na którym będziemy dyskutować tę kwestię - mówi Janusz Gąsior, prezes rady społecznej SP ZOZ w Opolu.
Po opinii rady, w planach są konsultacje z samorządami. Ostateczną decyzję podejmie Rada Powiatu.