Szpital, gdzie nastolatka może usunąć ciążę, wytypowało Ministerstwo Zdrowia. Do tej pory wszystkie placówki umywały ręce.
- Dziewczyna i jej matka określiły się jednoznacznie: chcą usunięcia ciąży. A kilka szpitali w Polsce, nie tylko w Lublinie, odmówiło dokonania zabiegu - powiedziała w poniedziałek wieczorem w TVN minister zdrowia Ewa Kopacz.
Według niej dziewczyna będzie jednak miała gdzie usunąć ciążę. - Zgodnie z prawem lekarz ma prawo odmówić wykonania aborcji, ale w takiej sytuacji dyrektor szpitala powinien wskazać ośrodek, w którym zabieg mógłby być wykonany. Nie dopełniono tego. A ponieważ dziewczyna i jej matka zgłosiły się do rzecznika praw pacjenta, wskazano ośrodek, mogący przeprowadzić aborcję - powiedziała minister i od razu dodała: Nie pytajcie mnie jednak, gdzie i kiedy.
To nieoczekiwany zwrot w sprawie. Do tej pory 14-latce odmawiały wszystkie szpitale, do których się zwracała. - Trudno komentować postawę ministerstwa.
Żałuję, że nie wzięto pod uwagę okoliczności zachowań dziewczynki, która pod presją organizacji proaborcyjnych często zmieniała zdanie, wielokrotnie wyrażając chęć urodzenia dziecka - mówi ks. Mieczysław Puzewicz, rzecznik lubelskiej kurii.
Jak podkreślił, 14-latka kontaktowała się z jednym z księży.
Rozmawiała z nim również ostatnio, po wyjściu na przepustkę z Pogotowia Opiekuńczego, gdzie umieścił ją sąd. - Nawet wówczas była niezdecydowana, co mnie jeszcze bardziej utwierdziło, że nie podejmowała decyzji sama - dodaje ks. Puzewicz.
Z deklaracji minister zdrowia zadowolona jest Wanda Nowicka z Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, która jednocześnie podkreśliła, że słowa Ewy Kopacz nie rozwiązują sprawy.
- Oczywiście, cieszymy się i uważamy, że pani minister podejmuje dobre kroki, ale wszyscy wiemy, jak wygląda sytuacja. Dopóki nie dojdzie do tego, czego chce sama dziewczyna, czyli usunięcia ciąży, będziemy tę sprawę monitorować.
Kilka tygodni temu 14-latka zaszła w ciążę ze swoim o rok starszym kolegą. Prokuratura stwierdziła, że ciąża jest wynikiem czynu zabronionego, co pozwala usunąć ciążę. Sprawa stała się głośna po tym, jak przeprowadzenia aborcji odmawiały kolejne szpitale, a w sprawę zaangażował się z jednej strony Kościół, a z drugiej organizacje feministyczne.
Oświadczenie abp Józefa Życińskiego
Podziękował w nim wszystkim, którzy "bronią nienaruszalności ludzkiego prawa do życia": "lekarzom, młodzieży z wolontariatu, Radzie Etyki Mediów, prawnikom, licznym dziennikarzom, kapłanom niosącym słowa nadziei i gotowość humanitarnej pomocy".
Odniósł się również do środowisk lewicowych, które oskarżały je o "fanatyzm".
"Najgorszym rodzajem fanatyzmu jest fanatyzm, który traktuje instrumentalnie godność osoby ludzkiej i uzależnia jej prawo do życia od opinii środowisk rezerwujących dla siebie monopol na nowoczesność i postęp. Postawę taką reprezentują od lat środowiska lewicy, dla których interesy partyjne były w polskich dziejach z reguły ważniejsze od szacunku dla praw człowieka" - napisał hierarcha.
Jak napisał "W ostatnie dni jesteśmy świadkami dramatycznego napięcia między głosem sumienia a regulacjami prawa, które w skrajnych sytuacjach dopuszczają zabicie życia poczętego. Prowadzona wokół tego tematu dyskusja świadczy o złożoności problemu i świadectwie wrażliwych sumień"