Najpierw był oscypek i bryndza. Teraz w Brukseli docenili szlachetny trunek z Lublina.
Aby miody z lubelskiego Apisu mogły być oznakowane unijnym znaczkiem,
trzeba spełnić jeszcze jeden warunek. - Teraz czekamy na audyt Inspekcji Jakości Kontroli Artykułów Rolno-Spożywczych.
Pomyślny wynik kontroli pozwoli nam oznakować nasze produkty - mówi Radosław Janik, prezes lubelskiej spółdzielni Apis. Termin kontroli wyznaczy w najbliższym czasie Ministerstwo Rolnictwa.
Tak się złożyło, że decyzja Komisji Europejskiej zbiegła się z powrotem
załogi z 3-tygodniowego urlopu.
- To dla nas z pewnością wielka szansa na zdobycie nowych rynków.
Znak "Gwarantowana tradycyjnie specjalność”, otworzy nam drogę do unijnych funduszy, umożliwiających promocję naszych miodów pitnych na całym świecie. Mamy nadzieję, że unijny certyfikat pozwoli nam też zaistnieć w ekskluzywnych sieciach handlowych na Zachodzie oraz zainteresować duże firmy, zajmujące się dystrybucją wyrobów alkoholowych - dodaje Janik.
W tej chwili Apis kilkanaście procent produkcji eksportuje do Niemiec, Słowenii, Hiszpanii, Skandynawii, Australii, Kanady i USA. Partie próbne powędrowały też do Japonii i Chin.
(p.p.)