Co się dało ze środka wynieść już dawno rozkradziono. Teraz spichlerz i zabytkowy młyn usytuowany niemal przy głównej drodze Lublin-Warszawa niszczeje.
- Chciałem przejąć młyn jeszcze za poprzedniej kadencji, ale wtedy Rada Gminy się nie zgodziła - mówi Kazimierz Firlej, wójt gminy Garbów. - Teraz, choć nie jednogłośnie, podjęliśmy taką decyzję. Uważam, że w naszym interesie jest to, żeby zabytek nie był dewastowany i służył mieszkańcom.
Ale sprawa młyna jednak nie jest taka oczywista. Wprawdzie w tej chwili jest on własnością Agencji Nieruchomości Rolnych, ale do młyna, jak i innych nieruchomości w Garbowie, rości pretensje spadkobierczyni byłych właścicieli - Maria Gordon-
Smith. - Umówiliśmy się na spotkanie z panią Smith w połowie lutego - informuje Jan Wojda z Agencji Nieruchomości Rolnych. - Odnoszę wrażenie, że nie jest ona specjalnie zainteresowana ani młynem, ani innymi obiektami. Jednak te sprawy trzeba ostatecznie i formalnie rozwiązać.
- Rozumiem, że spadkobiercy się upominają, ale po prostu szkoda obiektu - tłumaczy swoje racje wójt.
- Wszystko jedno, czy młyn zagospodaruje pani Gordon-
Smith, czy ktoś inny, czy może gmina wyłoży środki na remont albo wydzierżawi młyn - najważniejsze, żeby go wyremontować i zagospodarować - uważa wójt. - Może być w nim zajazd, motel albo klub dla mieszkańców, jednak trzeba wreszcie zrobić z tym porządek. Myślę, że to się wkrótce wyjaśni.