Gmina Zamość dała 4 tys. zł. Za te pieniądze Michał Kwaśniak mógł wystartować z sukcesami w ogólnopolskich zawodach i wywalczyć awans do kadry narodowej.
- Wychowywałem się na lotnisku, bo ojciec jest szefem technicznym w AZZ. Wszystko mnie tam ciekawiło. Kiedy chciałem spróbować swoich sił na szybowcach, rodzice nie protestowali - wspomina Michał Kwaśniak.
Zaczynał latać jako 15-latek. Teraz ma 25 lat, a w kieszeni licencję pilota i szybowcową. Marzy, by w przestworzach spędzić także swoje zawodowe życie. Dlatego już trzeci rok studiuje lotnictwo w warszawskiej Akademii Obrony Narodowej w Warszawie.
Teraz przygotowuje się do startu w szybowcowych mistrzostwach świata. Co będzie musiał zrobić, żeby wypaść na nich jak najlepiej? Michał mówi, że trzeba przede wszystkim już w powietrzu obserwować chmury. Jeśli kumulusy się budują, to znaczy, że są przy nich kominy termiczne (ciepło oddawane przez ziemię). Wykorzystuje się je, by lecieć jak najszybciej. Przy dobrych warunkach osiąga się prędkość 100 kilometrów na godzinę.
- Dopiero, jeśli znajdzie się pod taką chmurą, pomaga sprzęt - dodaje szybownik i planuje, że w Rieti wystartuje na nowoczesnym, wypożyczonym na miejscu szybowcu. - Bo nasze klubowe są stare, sprzed 25 lat. Żeby coś pokazać, muszę mieć lepszy - dodaje.
O wyjeździe na mistrzostwa Michał rozmawiał już z prezydentem Zamościa. A ten obiecał, że jest szansa na finansowe wsparcie. Aby dojechać na światowy czempionat potrzeba 12 tys. zł. - Pomaga mi klub, pomagają rodzice i gmina. Ale sporo pieniędzy mi nadal brakuje - tłumaczy Michał i zapewnia, że logo każdego sponsora znajdzie się na jego startowej koszulce i szybowcu. (AK)