W strajkujących jutro szkołach, przedszkolach i żłobkach dziećmi mają się opiekować dyrektorzy placówek. Czy sobie poradzą? Damy sobie radę - mówią.
Na Satowską, podobnie jak wszystkich innych dyrektorów, taki obowiązek nakłada prawo. - W związku z zapowiedzianą akcją strajkową nauczycieli przypominam, że ustawowym obowiązkiem dyrektora szkoły jest zapewnienie dzieciom i młodzieży opieki oraz zagwarantowanie uczniom bezpieczeństwa i opieki - napisała w specjalnym piśmie do dyrektorów Jolanta Misiak, p.o. lubelska kurator oświaty.
List trafił do dyrektorów pod koniec ub. tygodnia. W tym samym czasie w szkołach i przedszkolach, w których odbędzie się strajk (w naszym regionie ponad 70 proc. placówek), pojawiły się ogłoszenia o proteście. I prośba do rodziców.
- Apelujemy, żeby w miarę swoich możliwości nie wysyłali we wtorek uczniów do szkół - mówi Celina Stasiak, prezes lubelskiego ZNP, domagającego się m.in. podwyżek. - Tego dnia sami powinni zapewnić dzieciom opiekę. Można przecież poprosić kogoś z rodziny albo wziąć jeden dzień urlopu.
Takie stanowisko oburzyło rodziców. - To jakaś paranoja. Nie mam nikogo, z kim mogłabym zostawić córkę, więc musiałabym brać urlop. Nie ma mowy. Zuzia idzie we wtorek do szkoły - mówi Beata Paszkiewicz z Lublina, mama uczennicy II klasy.
- Liczymy, że dzieci jutro do szkół nie przyjdą. Ale jeśli przyjdą, na pewno nie pozostaną bez opieki - zapewnia Jolanta Woch, wicedyrektor SP w Kąkolewnicy.
Tam w referendum strajkowym za przystąpieniem do protestu opowiedzieli się wszyscy nauczyciele. - W szkole będzie jednak dyrekcja szkoły i to na niej spoczywa obowiązek opieki nad uczniami.
- Stołówka będzie normalnie czynna, świetlica też. Jakoś damy radę - tłumaczy Barbara Walczak, wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 w Lubartowie. - Jeśli ktoś nie ma możliwości zapewnienia dzieciom opieki, może śmiało przysłać je jutro do szkoły. •