Tego w naszym województwie jeszcze nie było: WOPR domaga się od prokuratury, by zamknęła Pensjonat Bankowy nad Jeziorem Białym. Powód? Ośrodek nie ma ratownika, przez co naraża na niebezpieczeństwo życie wczasowiczów.
WOPR domaga się zam-
knięcia ośrodka. Zarzuca właścicielowi, że nie zatrudniając ratownika, mógł narazić na niebezpieczeństwo życie i zdrowie turystów. W prokuraturze zastanawiają się, co z tym fantem zrobić. - Takiej sprawy jeszcze nie mieliśmy - przyznaje Teresa Rojek, prokurator rejonowy we Włodawie. - Na razie trwają czynności sprawdzające.
Dopiero po ich zakończeniu będę mogła powiedzieć coś więcej.
Niedawno jeden z wczasowiczów przepływał rowerem wodnym obok Pensjonatu Bankowego. Dostał ataku epilepsji, wpadł do wody i zaczął się topić. Na ratunek ruszyli inni turyści. - Udało się nam bezpiecznie doholować tonącego go brzegu - mówi Adam Łuszczyk, który razem z kolegą ruszył mężczyźnie na pomoc. - Wcześniej wołaliśmy do ludzi, którzy stali na pomoście Bankowego, żeby wezwali ratownika, ale nie mogli go znaleźć. Potem okazało się, że w ogóle go tam nie ma. To szczyt bezmyślności. Gdyby nas tam nie było, człowiek by się utopił!
Nad Jeziorem Białym działa ponad 50 ośrodków wczasowych. Według WOPR, tylko nieliczne nie zatrudniają ratowników. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że Pensjonat Bankowy pod koniec lipca przyjął ratownika, ale nie odpowiadały mu warunki pracy i odszedł. - O tym trzeba pomyśleć już w kwietniu, a nie w połowie sezonu - zżyma się Klaudel. - Gdyby tak zrobili, nie byłoby teraz problemu.
Nie udało nam się porozmawiać z właścicielem pensjonatu. Nie było go w ośrodku, nie odbierał telefonu, nie odpowiedział na pozostawioną w recepcji wiadomość z prośbą o kontakt.
Tymczasem na stronie internetowej Pensjonatu Bankowy wciąż można przeczytać, że ośrodek oferuje turystom "piękną plażę i własny pomost z ratownikiem w sezonie”.
WOPR zapowiada, że choć sezon jest już po półmetku, kontrole kąpielisk będą trwały aż do ostatniego dnia wakacji i możliwe są kolejne doniesienia do prokuratury. Następna w kolejce jest sprawa zalewu w Husynnem w gminie Dorohusk. Tam także nie ma ratownika.