We wtorek mieszkańców Lubyczy lotem błyskawicy obiegła wiadomość, że podczas niedzielnej mszy ich proboszcz oficjalnie się z nimi pożegna. - Podobno taką informację znaleziono w Internecie - mówi Halina Głąb z Lubyczy. - We wtorek rozpoczęliśmy akcję zbierania podpisów. - Nie potrafię powiedzieć, ile ich zebraliśmy. Ale było tego dużo. Do tej pory lista obiegła Lubyczę i Rudę Żurawiecką. - Jest ich już ponad 400 - dodaje kolejna mieszkanka Lubyczy Bronisława Żeleźna. - Cały czas podpisują się mieszkańcy Łazowej, Zatyla i Dębów. - To wspaniały ksiądz - dodaje Maria Szałaj, kolejna z protestujących.
Wczoraj rano 40-osobowa delegacja lubyczan wyruszyła autokarem do kurii biskupiej w Zamościu z prośbą o pozostawienie proboszcza. - W innym wypadku parafia się rozpadnie, nie będziemy chodzić do kościoła - wyjaśnia H. Głąb. - Nie zastaliśmy biskupa, ale spotkał się z nami ustępujący kanclerz, który ma przekazać nasze pisma i podpisy swojemu następcy. Od dziś przed bramą plebani będzie stała dzień i noc warta złożona z parafian. Nie wypuścimy naszego proboszcza i nie wpuścimy nowego.
- Z jednej strony, potrafię tych ludzi zrozumieć - mówi ks. Tomasz Źwiernik z parafii pw. św. Michała Archanioła w Zamościu. - Na pewno zżyli się ze swoim proboszczem, bo on jest przede wszystkim człowiekiem, a potem kapłanem. Z drugiej strony, tej kapłańskiej, uważam, że takie przeniesienie do innej parafi to wielka mądrość. Nie udało nam się wczoraj porozmawiać z z przedstawicielami zamojskiej kurii biskupiej. Nieuchwytny był też jej nowy wikariusz generalny i kanclerz ks. dr Adam Firosz. Na stronach internetowych diecezji zamojsko-lubaczowskiej znaleźliśmy jednak informacje potwierdzające przeniesienie proboszcza z parafii w Lubyczy Królewskiej do Chodywaniec.