Jeszcze nie zakończyło się przyjmowanie wniosków o dopłaty bezpośrednie, a już do lubelskiej Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa trafiło kilkadziesiąt donosów na rolników. To więcej niż przez cały ubiegły rok. Anonimów przybywa, a zawarte w nich informacje coraz częściej się sprawdzają.
- Po sprawdzeniu ubiegłorocznych donosów okazało się, że 80 procent to nieprawda - mówi Łukasz Osik z lubelskiego oddziału ARiMR. - W tym roku sytuacja się zmieniła. Informacje częściej się potwierdzają.
Pracownicy agencji nie bagatelizują donosów. Sprawdzają je praktycznie przez cały rok. Nie jest to jednak jedyna metoda weryfikowania prawdomówności rolników. Po zakończeniu przyjmowania wniosków o dopłaty, losowo wybiera się gospodarzy, u których pojawią się kontrolerzy. W ubiegłym roku urzędnicy prześwietlili w ten sposób osiem tysięcy gospodarstw.
- Były dziwne przypadki - opowiada Osik. - Na przykład deklarowana uprawa
zboża okazywała się dziką plantacją
brzózek.
Niektórzy rolnicy także niezbyt rzetelnie opisywali powierzchnię gruntów i przekraczali dopuszczalny, trzyprocentowy margines błędu. W większości przypadków przekłamanie było niewielkie i kończyło się jedynie na zmniejszeniu płatności. •
Coraz mniej czasu
Wnioski o tegoroczne dopłaty bezpośrednie będą przyjmowane do 15 maja. Rolnicy, którzy się spóźnią, mogą złożyć dokumenty także później - do 9 czerwca. W tym przypadku jednak za każdy dzień zwłoki o jeden procent będzie zmniejszana wysokość płatności. Do agencji trafiło dotąd niespełna 40 tysięcy wniosków. Dla porównania, w ubiegłym roku, o dopłaty starało się prawie 173,5 tysiąca gospodarzy.