
Wszystko wskazuje na to, że w połowie tego roku na Lubelszczyźnie, po raz pierwszy od kilku lat, liczba urodzin przewyższy liczbę zgonów.

Na razie jednak mamy ujemny przyrost naturalny. Urząd Statystyczny podsumował pierwsze trzy kwartały minionego roku. W tym czasie urodziło się w regionie 16 369 dzieci, a zmarło 16 950 osób. Słowem, w pierwszych trzech kwartałach 2006 roku ubyło 581 osób.
- Po raz pierwszy od kilku lat zanotowaliśmy 1,2 proc. wzrost liczby zdrowych urodzeń. Niestety, bilans nie jest dodatni, w przeciwieństwie do sytuacji w dużych polskich aglomeracjach - mówi Andrzej Matacz, zastępca dyrektora Urzędu Statystycznego w Lublinie.
Dlaczego w innych częściach polski rodzi się więcej dzieci? - Przede wszystkim chodzi o względy ekonomiczne. Mieszkańcy dużych polskich miast, jako pierwsi w kraju odczuli poprawę koniunktury gospodarczej, dlatego łatwiej podejmują decyzje o dziecku. W lubelskim oznak boomu gospodarczego tak mocno nie widać - tłumaczy dyr. Matacz.
Choć z danych US wynika, że mieszkańcy naszych największych też nie próżnują. W 2006 roku najwięcej dzieci urodziło się w Lublinie. Stolica województwa może pochwalić się nawet dodatnim przyrostem naturalnym - przez pierwsze trzy kwartału ub. roku przybyło nam 216 obywateli. I to jest rekord w skali województwa. Na drugim biegunie jest Zamość - ubyło tam 291 osób.
- Ale i nas widać już oznaki wzrostu ekonomicznego, co odzwierciedla się w zwiększonej sprzedaży dóbr konsumpcyjnych. Ożywienia demograficznego należy się spodziewać w drugiej połowie tego roku - pociesza Andrzej Matacz.