Tłumy mieszkańców Dęblina żegnały wczoraj bestialsko zamordowanego podczas niedzielnego festynu na miejscowym stadionie 18-letniego Wojtka. - Jaka kara byłaby sprawiedliwa? Oko za oko, ząb za ząb. Nie może być mowy o innym rozwiązaniu - mówią koledzy zabitego.
Trumna ze zwłokami długo oczekiwała na wszystkich, którzy chcieli pożegnać zamordowanego nastolatka.
- Najlepiej by było, gdyby teraz wyciągnęli tych bandziorów z aresztu i urządzili publiczny lincz- mówi głośno jeden z uczestników pogrzebu. - Może to odstraszyłoby innych.
Maciek i Artur byli kolegami Wojtka. Znali się od podstawówki. - To był złoty chłopak - mówi Maciek. - Spokojny, cichy, nigdy nikogo nie zaczepiał. Na pytanie, dlaczego młodzież jest coraz częściej brutalna, odpowiadają zgodnie: - Alkohol. Ci, którzy go zabili, głupieli po wódzie.
Marek (nie chciał poznać prawdziwego imienia i nazwiska) zna dobrze oprawców, 16- i 17-latka. - Już w podstawówce dali się niektórym we znaki - mówi. W poniedziałek rano dowiedziałem się, że narozrabiali. Powiedział mi to kolega.
O dwójce podejrzanych ich rówieśnicy mówią niechętnie. - Na feralnym festynie jeden z nich już wcześniej chodził z pokiereszowaną twarzą - mówią. - Chyba wcześniej z kimś się bił.
- Oni dwaj chodzili od początku i szukali zaczepki. Zresztą to wszystko jest teraz nieważne. Jemu i tak już nic nie wróci życia.
Na twarzach żałobników widać było ból i zadumę. Nikt nie wstydził się łez. Kondukt żałobny w ciszy podążał ku świeżej mogile. Młodzież ze szkoły, do której uczęszczał Wojtek, podkreśliła, że nie dane im będzie zasiąść z nim razem w maturalnej ławce. - A wszystko przez głupią zaczepkę, która kosztowała czyjeś życie... - dodają.