To było jego marzenie i właśnie je realizuje. Waldemar Kot, nauczyciel z Bychawy, buduje w stodole jacht. W pierwszy rejs zabierze żonę.
Zaczęło się w 2013 roku od pomysłu. Potem trzeba było znaleźć projekt. - W Internecie dostępne są projekty drewnianych łodzi płatne i za darmo - opowiada pan Waldemar. - Wybrałem tu drugi. Jacht kabinowy, który buduję zaprojektował Wojciech Kasprzak. Można użyć jego projektu pod warunkiem, że łódź jest przeznaczona do własnego użytku i że wyśle mu się zdjęcia.
Budowa rozpoczęła się w... salonie. - Projekt wydrukowałem w skali 1:1, rozłożyłem na stole, wyciąłem deski i zacząłem je sklejać, żeby powstał szkielet łodzi - opisuje nauczyciel z Bychawy.
Później były kolejne prace, już w wynajętej stodole. - W ubiegłym roku cały dół zrobiłem. Teraz kończę kadłub. Chciałbym jeszcze jesienią wykonać wszystkie drewniane elementy. Zimą nie będę mógł tego robić, bo żywica wiąże się w temperaturze co najmniej 10-15 stopni C. Jak zrobi się chłodniej, będą robił wnętrze. Może poszłoby szybciej, gdybym miał ogrzewaną halę. Ale tej stodoły przez miesiąc szukałem.
Budowę chce skończyć w przyszłym roku. - Myślę, że wodowanie będzie jesienią na Zalewie Zembrzyckim - przewiduje budowniczy. - Później pewnie jeszcze jakieś poprawki. Dokumenty żeglarza jachtowego już mam.
To pierwsza łódź, którą buduje mieszkaniec Bychawy. - Informacji szukam w Internecie, na forach internetowych, korzystam z doświadczenia innych żeglarzy.
Jak nazwie jacht? Tego zdradzać nie chce. - Nazwa jest bardzo związana z moją żoną. Ma na imię Beata - uśmiecha się nasz bohater. I zapowiada, że w pierwszy rejs wybierze się tylko z małżonką.
- Mówi się, że łódź jest dwuosobowa - kapitan i osoba, na którą na łodzi może liczyć, która mu pomoże. Nie wybierzemy się jednak na Mazury jak to zwykle bywa, tylko nad Solinę - dodaje budowniczy.