Prawie 40 punktów karnych. Tyle łącznie zarobili kierowcy w sobotę, w niespełna trzy godziny na trasie Lublin - Łęczna. Grzech główny: zbyt szybka jazda
- Ten człowiek to zawodowy kierowca, wozi ludzi. Nie powinien tak wyprzedzać - mówi starszy sierżant Piotr Wójcik z lubelskiej drogówki.
Kierowca przyznaje się do winy, choć próbuje się tłumaczyć, że musiał wyprzedzić akurat w tym miejscu, bo jadący przed nim bus chlapał olejem. Przyjmuje 200 złotowy mandat i 9 punktów karnych.
Wyjeżdżamy z Wólki Lubleskiej. Jedziemy za kolumną samochodów jadących w stronę Łęcznej. Kierowcy forda na łęczyńskich numerach wyraźnie się spieszy. Wyprzedza inne samochody i dodaje gazu. Feralne skrzyżowanie w Zofiówce przejechał z prędkością 133 km na godzinę (dozwolona to 90 km/h).
-A bo dzieci mówiły: tato wszyscy cię wyprzedzają. Ja 22 lata jeżdżę i w życiu nie miałem żadnego wypadku, żadnego mandatu - tłumaczy się zatrzymany chwilę później kierowca. Ten pierwszy to 300 złotych, a do tego 8 punktów karnych.
Kolejny zatrzymany kierowca to mieszkaniec Warszawy. Powód: wyprzedzał na skrzyżowaniu w Zofiówce. - Już od Łuszczowa mieliśmy na pana oko, tak pan się spieszył - mówią policjanci.
Następnemu kierowcy, który jedzie w kierunku Lublina także bardzo się spieszy. Pędzi przez miasto z prędkością ponad 80 kilometrów na godzinę. Do tego samochód nie ma badań technicznych. - Ja rzadko jeżdżę tym samochodem, zwykle szef daje mi inne auto - tłumaczy kierowca (6 punktów karnych, 200 złotych mandatu plus zatrzymany dowód rejestracyjny).
Wracamy w kierunku Lublina. Na koniec patrolu jedziemy za czerwonym passatem. Policjanci tego dnia mają szczęście do gości weselnych. Tuż przed Kolonią Łuszczów auto gna z prędkością ponad 130 kilometrów. Kierowca tłumaczy, że spieszy się na wesele. Dojechał biedniejszy o 300 zł (dostał też 8 punktów karnych).