Najpierw spółdzielnia odcina dłużnikom wodę i ogrzewanie. Potem straszy sądem. A jeśli to nie działa, wysyła powiadomienie, że będą wpisani na listę Krajowego Rejestru Długów. Dopiero to pomaga.
Jeśli jesteś wpisany do KRD, nie dostaniesz kredytu, nie kupisz telefonu na abonament ani towaru na raty. Bo zanim firma zwiąże się z Tobą, sprawdzi, czy nie ma Cię na czarnej liście. Dlatego, według KRD, 58 proc. dłużników tylko po otrzymaniu wezwania do zapłaty i ostrzeżeniu o możliwości dopisania ich długu na listę spłaca długi.
Za sam wpis do rejestru, a potem przechowywanie danych o dłużniku, spółdzielnia musi płacić kilkaset złotych abonamentu miesięcznie. Dlatego nie wszystkie spółdzielnie stać na ten chwyt. Tak jest np. w Spółdzielni Mieszkaniowej „Domator” w Białej Podlaskiej. Zadłużenia sięgają tam 12 tysięcy zł. – Wolimy kierować sprawę do sądu i eksmitować – mówi prezes Mirosław Rutkowski. (at)