Również jest niebieska, ale kształt ma inny, bo okrągły. Polska Maxigra staje do walki z amerykańską Viagrą.
- Lek w tej chwili jest wprowadzany do hurtowni i aptek - mówi Aneta Jóźwicka z Polpharmy, producenta leku. - Za jedną tabletkę pacjent zapłaci około 25-30 zł, dwa razy mniej niż za Viagrę.
- Przedstawiciele farmaceutyczni producenta już u nas byli - mówi Jolanta Kulesza, kierowniczka sprzedaży w Cefarmie. - Niebawem lek wprowadzimy do oferty.
Do Elżbiety Gackiewicz, kierowniczki apteki "Eskulp” w Lublinie dzwonili z hurtowni Slawex, już z propozycją kupna. - Na razie się wstrzymałam - mówi farmaceutka. - Chciałam się najpierw spotkać z przedstawicielem farmaceutycznym producenta, aby wypytać o szczegóły.
W hurtowni Slawex proponują różne opakowania leku w różnych cenach. - Najtańsze kosztuje 25 złotych. To jedna 50 miligramowa tabletka. Najdroższe opakowanie za 102 złote zawiera cztery tabletki w dawce 100 miligram - usłyszeliśmy w hurtowni.
Maxigra zawiera środek o nazwie sildenafil, który wspomaga erekcję. Ten środek jest podstawowym składnikiem Viagry, koncernu Pfizer. Polski specyfik opracowali naukowcy z Instytutu Farmaceutycznego w Warszawie. Jego twórcy twierdzą, że lek ma dokładnie takie same właściwości, jak Viagra. - Należy go zażywać ok. 60 minut przed stosunkiem. Działa przez 5-6 godzin i pozwala odbyć nawet kilka stosunków płciowych bez konieczności sięgania po kolejną tabletkę - radzą przedstawiciele producent.
Prof. Grzegorz Jakiel, ginekolog i seksuolog ze szpitala klinicznego nr 1 w Lublinie twierdzi, ze Viagra była dobra, ale droga. - Polski produkt jest pod względem chemicznym dokładnie tym samym lekiem, ale tańszym - mówi. - To bardzo dobrze. Mam zamiar przepisywać go pacjentom.
- Bo seks sprzyja zdrowiu, aktywizuje układ krążenia, mięśniowy, oddechowy, wzmacnia układ odpornościowy - dodaje dr Andrzej Depko, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej. - Utrzymuje organizm w dobrej kondycji psychicznej i fizycznej.
Szacuje się, że w Polsce na zaburzenia erekcji cierpi 1,5 mln mężczyzn, z czego tylko 5 proc. poddaje się leczeniu. (STEP)