Centralna Komisja Wyborcza oficjalnie ogłosiła Wiktora Janukowycza zwycięzcą w wyborach i prezydentem Ukrainy. Opozycja uważa wyniki za sfałszowane i odmawia ich uznania
Na Janukowycza oddano 49,46 proc. głosów, a na Juszczenkę 46,61 proc. Przeciwko obydwu kandydatom zagłosowało 2,31 proc. głosujących.
Kandydat na prezydenta Wiktor Juszczenko oskarżył władze Ukrainy o chęć dokonania zamachu stanu i zapowiedział całkowitą "walkę z reżimem”.
- Chcę wam dziś przysiąc, że moja walka z reżimem będzie jeszcze bardziej świadoma i jeszcze silniejsza - oświadczył Juszczenko w odpowiedzi na decyzję Centralnej Komisji Wyborczej, uznającej zwycięstwo Wiktora Janukowycza w wyborach. - Tą decyzją chciano rzucić nas na kolana, powiedzieć nam, że jesteśmy bydłem - powiedział.
Na słowa przewodniczącego komisji zwolennicy Juszczenki w sali obrad CKW zareagowali głośnym skandowaniem "Hańba! Hańba!”.
Decyzja komisji nie daje na razie jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, kto będzie rządził Ukrainą. Około 200 tysięcy zwolenników Juszczenki od trzech dni pikietuje w centrum Kijowa, podobne demonstracje trwają także w wielu innych miastach. We Lwowie rada obwodowa przejęła władzę nad regionem, zaś kilka miast uznało Juszczenkę za prezydenta.
Juszczenko już we wtorek złożył samowolnie przysięgę w gmachu parlamentu jako głowa państwa. Od tego czasu jego zwolennicy i sojusznicy polityczni nazywają go prezydentem.
Przebywający na Ukrainie eurodeputowany Michał Kamiński powiedział, że sytuacja w Kijowie, po ogłoszeniu zwycięzcą wyborów Wiktora Janukowycza, jest bardzo napięta a atmosfera na ulicy rewolucyjna. Kamiński podkreślił, że opozycja jest pod presją ulicy, kilkuset tysięcy ludzi, których - jak ocenił - żaden kompromis gabinetowy nie usatysfakcjonuje. Wiele osób mówi o kolumnach wojsk przygotowanych do interwencji. Wyraził jednak nadzieję, że sumienie nie pozwoli ekipie Kuczmy na doprowadzenie do przelewu krwi.