Pionkami, wieżami, konikami a nawet Królami i Królowymi byli najmłodsi mieszkańcy Świdnika. To oni ganiali po wielkiej szachownicy - jedni w barwach powiatu, drudzy miasta. Po godzinnym zaciętym boju wszyscy zeszli z planszy uśmiechnięci i zadowoleni. Chociaż 1:1 nie przesądza o zwycięstwie.
- Już wiele razy myśleliśmy o zorganizowaniu takiego turnieju. Ale do tej pory jakoś nie wychodziło - tłumaczy Zdzisław Marciniak, instruktor szachowy, organizator i sędzia główny zawodów - A przecież takie rozgrywki na świeżym powietrzu są bardzo widowiskowe i przyciągają do nas nowych miłośników tej gry.
Wczoraj na przeciwnych końcach szachownicy stanęli przedstawiciele samorządów. Urząd Miasta reprezentował wiceburmistrz Tomasz Szydło, a starostwo członek zarządu powiatu Kazimierz Szczygieł. Obaj zawodnicy przyznali otwarcie, że w szachach są raczej amatorami.
Ale do dwóch partii żywych szachów stanęli z wiarą w swoje siły i wolą zwycięstwa. W postacie pionków i figur wcieliły się dzieci biorące udział w akcji "Lato w mieście” w Miejskim Ośrodku Kultury w Świdniku. Poubierane w białe i czerwone czapki z szachowymi symbolami przesuwały się po planszy zgodnie z decyzjami rozgrywających partie dwumeczu. Najmłodszym pionkom w poruszaniu się po szachownicy pomagała zgromadzona dokoła publiczność, tak by każdy trafił na odpowiednie pole.
Rozpoczął przedstawiciel Urzędu Miasta. W kilkudziesięciu ruchach rozprawił się z czerwonymi na usługach powiatu.
Po zamianie kolorów drugi mecz białymi rozpoczął powiat. Tym razem partia była bardzo dramatyczna. Białe goniły czerwonego Króla po całej planszy. A publiczność wspierała brawami i radami dzielnego uciekiniera. Ale ostatecznie nie udało mu się schronić przed atakującymi. I tym razem powiat dał mata miastu. Było 1:1.