Poseł-milioner Janusz Palikot chce zebrać blisko 250 tys. złotych dla piekarza z Legnicy. Tego, który zbankrutował,
Przypadek piekarza z Legnicy ma być pierwszym, którym zajmie się kierowana przez Palikota komisja "Przyjazne Państwo”.
- Jeśli ten człowiek rzeczywiście będzie musiał zapłacić tyle podatku, podejmuję się zebrać te środki za niego. Przekażę je w formie darowizny, zgodnie z prawem - obiecał Palikot. I zaznaczył, że w razie potrzeby przeznaczy na ten cel własne pieniądze.
Waldemar Gronowski prowadził w Legnicy dobrze prosperującą piekarnię. Każdego dnia rozdawał po kilkaset bochenków chleba, którego nie udało mu się sprzedać. Korzystali na tym bezdomni i ubodzy.
Chleb brały też domy dziecka i szkolne świetlice. Za to Gronowski otrzymał od legnickiego magistratu tytuł Sponsora Roku 2004.
Wtedy natychmiast zjawili się kontrolerzy urzędu skarbowego i uznali, że za darowane pieczywo piekarz powinien zapłacić podatek dochodowy i VAT. Łącznie naliczyli mu 245 tys. zł do zapłaty.
Po nagłośnieniu sprawy przez media interweniował ówczesny premier Kazimierz Marcinkiewicz. Ale nic nie wskórał. Kolejne sądy uznawały, że piekarz musi podatki zapłacić. Żeby nie popaść w długi, Gronowski sprzedał piekarnię.
- Nie mam z czego zapłacić - żali się piekarz. - Zrujnowano mi życie przez to, że pomagałem innym. To paranoja, że nie można oddać chleba ludziom, którzy nie mają co jeść, tylko trzeba go wyrzucić.
Zlikwidowaniem takich bubli prawnych ma się zająć kierowana przez Palikota komisja. - Niech próbują - mówi Gronowski.