Co mają mieszkańcy małego Wierciszowa do prezydenta Lublina? Mają pretensje. O to, że do najbliższego przystanku autobusowego muszą maszerować trzy kilometry. Bo lubelski Ratusz od miesiąca nie potrafi wydać jednej decyzji.
W Jabłonnie jest też najbliższa szkoła podstawowa, lekarz i większy sklep, a w Lublinie praca, specjalistyczna opieka, zakupy i rozrywka. - Bez komunikacji publicznej małe dzieci i starsi ludzie nie mają żadnych szans na dotarcie w wiele miejsc - dodaje Józef Szyszka. - Tym bardziej że zaczyna się zima.
Mieszkańcy postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Znaleźli przewoźnika, który chciałby ich dowozić do Jabłonny i Lublina. - Mam już busa, gotowy rozkład i cennik - wyjaśnia Gabriel Gorzel. - Mam też pozwolenia władz gmin, przez które będę woził ludzi. Oprócz decyzji Urzędu Miasta Lublin - dodaje. - Wszystko przez lubelskich urzędników, których zaskoczyły nowe przepisy.
Do tej pory każdy przewoźnik musiał dostać pozwolenie z Urzędu Marszałkowskiego. Ale od miesiąca jest inaczej. - Nas już te sprawy nie dotyczą - mówi Zbigniew Poliszuk z Urzędu Marszałkowskiego. - Teraz to władze poszczególnych gmin mają wydawać takie decyzje.
Choć nowe przepisy obowiązują od 21 października prezydent Lublina nie wyznaczył jeszcze osoby, która miałaby się tym zajmować. - Trochę nas zaskoczyła ta zmiana - przyznaje Mirosław Kalinowski z Biura Prasowego Urzędu Miasta. - Nowe zasady wymuszają na nas konieczność zatrudnienia dodatkowych pracowników, którzy by się tym zajmowali. A to wymaga czasu i dodatkowych pieniędzy. Możemy obiecać, że przewoźnik dostanie zgodę z Urzędu Miasta.
- Kiedy? - Tego na razie nie mogę powiedzieć. Tak szybko, jak to będzie możliwe.