ZUS nie może się zdecydować czy schorowanej Marcie Lisowskiej należy się renta czy nie. Raz uznaje ją za niezdolną do pracy i przyznaje pieniądze, a potem odbiera.
Lubelski ZUS pochwalił się niedawno, że w naszym województwie w ciągu ostatnich dwóch lat ubyło aż 20 tys. rencistów. Oto historia schorowanej kobiety, która właśnie z rentą się pożegnała.
– Jestem tak chora, że nie mam nawet siły chodzić – płacze Marta Lisowska z Nowogrodu koło Łęcznej. – Przewracam się. A oni uznali, że nie należy mi się renta.
Pani Marta 30 lat temu zachorowała na niedokrwistość, która przeistoczyła się w białaczkę. Miała wtedy 15 lat. Białaczkę udało się zaleczyć. Ale kobieta nadal cierpi na niedokrwistość, jej jelita nie wchłaniają żelaza. Dlatego żelazo musi przyjmować dożylnie. Kobieta ma też kłopoty z kręgosłupem, przeszła ostre zapalenie trzustki, miesiąc spędziła w ciężkim stanie w szpitalu. Cierpi również na włóknienie skóry.
– Nie może się poruszać. Nawet pralki sama nie włączy – mówi Elżbieta Lisowska, siostra chorej. – Każdego miesiąca wydajemy ponad 500 zł na leki. Rytm naszego życia podporządkowałyśmy chorobom siostry.
Cztery lata temu kobiecie przyznano rentę. Ale w lutym 2005 roku lubelski ZUS ją odebrał. Trzeba było interwencji Dziennika Wschodniego, by po trzech miesiącach ZUS przywrócił świadczenie. Wtedy kierownictwo lubelskiej placówki tłumaczyło, że stan Lisowskiej nagle się pogorszył, dlatego można ją było uznać za niezdolną do pracy.
Od tamtego czasu pani Marta jeszcze podupadła na zdrowiu. Doszły zaburzenia lękowe i depresyjne. – Psychiatra napisał, że wymaga opieki drugiej osoby – mówi siostra chorej.
W październiku tego roku pani Marta znów stanęła przed komisją lekarską w ZUS. Historia się powtórzyła. – Pani Lisowska została uznana za częściowo niezdolną do pracy, dlatego nie przysługuje jej renta – wyjaśnia Wojciech Andrusiewicz, rzecznik lubelskiego ZUS. – Decyzję podjął lekarz orzecznik wraz z komisją lekarską po konsultacji ze specjalistami chorób, na które cierpi ta pani.
Teraz o losie Marty Lisowskiej rozstrzygnie sąd. – Cała nadzieja w mądrych biegłych. Bez tej renty moja siostra zostanie skazana na powolną śmierć – dodaje E. Lisowska. (MM)