Władze miasta chcą przekształcić szkołę w Kowali w filię placówki w Kraczewicach. Tłumaczą decyzję dobrem uczniów.
- To skandal! Niby nie pada słowo "likwidacja”, a przecież faktycznie nasza szkoła przestanie istnieć, będzie tylko oddziałem. Załatwiają nas w białych rękawiczkach - denerwuje się Janusz Pomorski, mieszkaniec i były dyrektor Szkoły Podstawowej w Kowali.
- Mamy świetne warunki do nauki, nie ma klas łączonych. U nas uczy się więcej dzieci niż w Kraczewicach, ale to nas się do nich przyłączy. I nasze dzieci mają być dowożone - mówi oburzony Andrzej Komorowski z Komitetu Obrony Szkoły w Kowali.
W środę późnym wieczorem w Kowali odbyło się spotkanie władz Poniatowej z rodzicami. - Oznajmiliśmy władzy, że nie wyślemy dzieci do Kraczewic. Najwyżej pójdą do innej gminy i wraz z nimi pani burmistrz straci też subwencje. W ten sposób pieniądze wyjdą z naszej gminy. Przykre, ale nie mamy wyjścia - mówi Pomorski.
- Nasza miejscowość jest jedną z największych w gminie. Mieszka tu ponad tysiąc mieszkańców. Budują się nowe domy, są młode małżeństwa, rodzą się dzieci - argumentują mieszkańcy.
Tymczasem władze Poniatowej zapewniają, że podjęły decyzję o reorganizacji szkoły z myślą o dzieciach.
- Dzięki połączeniu dwóch szkół, dzieci nie będą musiały uczyć się w łączonych klasach. Poza tym, będą miały lepsze warunki, bo w szkole w Kraczewicach jest nowa sala gimnastyczna, a w Kowali nie ma jej wcale. Będą za darmo jeździć na basen w ramach lekcji WF - wyjaśnia Lilla Stefanek, burmistrz Poniatowej.
Zapewnia też, że rodzicom, którzy kupili już książki swoim pociechom, zostaną zwrócone za nie pieniądze. Dzieci będą kończyć lekcje o jednej godzinie, żeby nie musiały czekać na dowóz do domu.
Kowalę od Kraczewic dzieli odległość 4 km. - W przyszłym tygodniu organizujemy spotkanie z przewoźnikiem i sołtysami. Rodzice będą mogli ustalić miejsca przystanków i od 1 września będzie kursował bus - mówi burmistrz Stefanek.
Władze mają już pozytywną opinię Ministerstwa Edukacji. Teraz wszystko w rękach radnych, którzy 29 sierpnia będą decydować o losach szkoły w Kowali.
- Wiemy, że poprą panią burmistrz. Ale my, 1 września, poślemy nasze dzieci do starej szkoły. Najwyżej będą stać pod budynkiem - nie ustępuje Andrzej Komorowski.