Zerwane dachy, połamane drzewa, zniszczone budynki gospodarcze i uprawy. To skutki nawałnicy, jaka przeszła w poniedziałek wieczorem nad gminami Rudnik i Żółkiewka. Do tej pory trwa szacowanie strat.
Burza wyrządziła szkody w powiatach bialskim, krasnostawskim, lubelskim, łukowskim, parczewskim, tomaszowskim i zamojskim. Najbardziej ucierpiały wsie Mościska i Wierzbica (pow. krasnostawski). Spadł tam grad wielkości kurzych jaj.
– Całą głowę mam poobijaną, ręce posiniaczone – mówi Aleksander Wrona z Mościsk. – Zaczęło się, kiedy zwoziliśmy z pola bale słomy. Wiatr zrzucił je z przyczepy, potem zerwał dach w traktorze. Wskoczyliśmy do rowu i osłanialiśmy się rękami.
W gospodarstwie pana Aleksandra nawałnica zniszczyła stodołę. Obok jego podwórka wichura przeniosła zerwany dach sąsiada.
– U nas stodoła jest w strzępach – mówi Irena Kiełbus z Mościsk. – Burza przyszła bardzo szybko. Padało tak mocno, że nic nie było widać. Okna mamy szczelne, ale i tak wlało się przez nie wiadro wody.
W miejscowościach najbardziej dotkniętych przez kataklizm przez całą noc pracowało ponad 30 strażaków.
– W pierwszej kolejności zabezpieczaliśmy domy mieszkalne – mówi Adam Niemczyk z krasnostawskiej straży pożarnej. – Dziś pracujemy przy zabudowaniach gospodarczych i oceniamy straty. Cały czas zgłaszają się kolejni poszkodowani.
Do wtorkowego popołudnia doliczono się 9 uszkodzonych domów i blisko 20 zabudowań gospodarczych. Nawałnica zniszczyła też trzy samochody, uszkodziła linie energetyczne i powaliła dziesiątki drzew.
– To była masakra – mówi Jerzy Kowalczyk z Wierzbicy. – Za oknem wszystko wirowało. Z szopy i płotu została kupa desek. W domu zerwało dach. Woda dostała się do środka. Nie wiem, czy będzie sens to remontować. Na razie przykrywamy wszystko plandekami.
W zniszczonych wsiach pracują gminne komisje, które rejestrują szkody.
– W czwartek powinniśmy się z tym uporać – mówi Tadeusz Zdunek, wójt gminy Rudnik. – Potem, za pośrednictwem wojewody zwrócimy się do MSWiA o pomoc finansową na remont uszkodzonych budynków.
Wojewoda Genowefa Tokarska odwiedziła poszkodowaną gminę. Niewykluczone, że zdecyduje się na powołanie wojewódzkiej komisji do oszacowania strat w uprawach rolnych.
Na razie rolnicy mogą korzystać z pomocy oferowanej przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Najbliższy termin przyjmowania wniosków o wsparcie mija w poniedziałek. Poszkodowani mogą się starać nawet o 300 tys. zł. Dokumenty przyjmują lokalne oddziały ARMiR. Wójt Rudnika zapowiada, że pomoc w przygotowaniu wniosków będzie można uzyskać także w urzędzie gminy.