Sędziowie piłkarscy nie będą musieli podpisywać oświadczeń antykorupcyjnych i weksli na milion zł.
Jak pisaliśmy w poniedziałek, weksle to pomysł spółki Ekstraklasa, która prowadzi rozgrywki ligowe. - Musimy mieć pewność, że wyniki meczów będą rozstrzygane w czystej walce na boisku - tłumaczył na naszych łamach Adrian Skubis, rzecznik Ekstraklasy. Spółka wymyśliła, że sędziowie spotkań najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce do 3 września mają złożyć oświadczenia, że nigdy nie brali i nie będą brali udziału w ustawianiu meczów. Załącznikiem miał być weksel in blanco na milion zł, gdyby okazało się, że sędzia jednak ma coś na sumieniu. Kto nie podpisze, nie będzie sędziował.
Sędziowie jednogłośnie się temu sprzeciwili. - Nie po to przez 20 lat tak a nie inaczej prezentowałem się na boisku, żeby teraz podpisywać coś takiego. Dla mnie to sprawa honoru - mówi Tomasz Mikulski, arbiter z Lublina, który reprezentował środowisko sędziowskie w rozmowach z piłkarską centralą.
Zdaniem sędziów, weksle są nie do przyjęcia. Arbitrzy ustalili, że chcą być traktowani tak samo, jak trenerzy i zawodnicy. I odpowiadać finansowo rocznym kontraktem.
Protest przyniósł efekt. PZPN wstrzymał obowiązek składania oświadczeń. I zwrócił się do prawników o ocenę, czy weksle są zgodne z prawem. Ostateczną formę oświadczeń sędziowskich ustali zarząd związku, który zbierze się za trzy tygodnie. Wszystko wskazuje na to, że przy nowych oświadczeniach weksli nie będzie.
(mb)