Zdobycie danych do Spisu Rolnego 2010 nie przychodzi łatwo. Niektórzy rolnicy w obawie przed kontrolą i nie chcą rozmawiać z rachmistrzem. Czasem są nawet agresywni.
– Takie sytuacje się zdarzają – potwierdza Krzysztof Markowski, dyrektor Urzędu Statystycznego w Lublinie. – Kierujemy wtedy prośbę do lidera gminnego, żeby porozmawiał z danym rolnikiem i liczymy, że taka interwencja poskutkuje.
Rachmistrzowie niechętnie mówią o przykrych sytuacjach. Dużo chętniej opisują je na forum internetowym Dziennika Wschodniego.
– Umówiłam się z panem na godz. 11. Zachodzę, otwiera mi drzwi z tekstem że on się w ogóle ze mną nie umawiał, że mam wyjść i żadnego spisu nie będzie – pisze Milena.
– Anulowałam wywiad, podałam telefon, niech ankieterzy (przeprowadzają spis przez telefon – red.) z nim się męczą. Im bliżej końca tego wszystkiego tym bardziej żałuję, że zdecydowałam się na bycie rachmistrzem – dodaje.
Są też inne przykłady. – Chcę z panem przeprowadzić spis –przytacza swoje słowa wypowiadający się na forum rachmistrz. – Dobra, ale najpierw łap pan za worek i pomóż nosić, bo nic nie powiem. – słyszy w odpowiedzi.
Kolejna sytuacja: – Właścicielem gospodarstwa jest młoda kobieta – relacjonuje rachmistrz. – Pukam i pytam o nią. Wściekły ojciec po "dzień dobry” od razu zaczyna tyradę: "Zapisałem na nią ziemię, a ona uciekła do miasta! Szlaja się z jakimś gachem. Żadnego spisu nie będzie!” Po czym walnął mi drzwiami przed nosem...
Powody, dla których niektórzy rolnicy odmawiają spisu są różne. Najczęściej boją się kontroli. – Często mylą rachmistrzów z osobami, które kontrolują gospodarstwa. Np. wydzierżawili komuś ziemię i teraz boją się, że będą musieli płacić większy podatek – mówi Marek Matysek, zastępca lidera gminnego w Bychawie.
Urzędnicy zapewniają, że dane, które zbierają rachmistrzowie objęte są tajemnicą. – Ręczę za osoby, które pracują w urzędzie jak też za rachmistrzów, że oni przestrzegają tajemnicy statystycznej – zapewnia dyrektor Markowski. Dane zbierane wśród rolników są szyfrowane.