Zwolennicy Niedźwiady nie przebierają w środkach, żeby dokuczyć konkurencji ze Świdnika
- To mój autorski pomysł. Wszystko sam wymyśliłem: herb z kirem, samolot z krzyżem, hasło pogrzebowe. A na koniec wziąłem informatyków, żeby mi to obrobili na komputerze - chwali się Marian Starownik, starosta lubartowski i przewodniczący Rady Nadzorczej spółki Międzynarodowy Port Lotniczy Lublin-Niedźwiada. Spółki, która przegrała ze Świdnikiem wyścig o lokalizację lotniska dla Lublina i miliony euro z Unii Europejskiej.
- Myśleliśmy początkowo, że ktoś zrobił głupi dowcip i podszył się pod pana Starownika - mówi Piotr Jankowski z Wydziału Strategii i Rozwoju UM w Świdniku.
- To żaden psikus - odpiera starosta i nie ukrywa, że jego projekt to protest wobec planów budowy lotniska w Świdniku. - Oni myślą, że mają do czynienia z półgłówkami. A ja mam przecieki z Brukseli, że susła nie da się przesiedlić (chodzi o chronionego susła perełkowanego, którego liczna kolonia żyje na terenie planowanego portu). W Świdniku nie będzie lotniska, a ja w 2010 roku się o nie upomnę - odgraża się Starownik.
- Taka dziecinada nie przystoi osobie publicznej - denerwuje się Karol Ścibior, prezes spółki Port Lotniczy Lublin. - Nigdy, w całej toczącej się od lat dyskusji, gdzie ma powstać lotnisko, nie stosowaliśmy takiej czarnej propagandy wobec Niedźwiady. To nie w porządku.
- Mamy wolność słowa. Każdy ma prawo mówić i pisać, co mu się podoba - uśmiecha się Jacek Sobczak, wicemarszałek województwa lubelskiego. - A rolą ludzi mądrych jest to oceniać.