Czwórka uzbrojonych przestępców napadła wczoraj rano na bank w Gościeradowie. Uciekli czerwonym samochodem - prawdopodobnie fordem escortem.
Tymczasem w banku rozgrywały się dramatyczne sceny. W sali znajdowało się około 20 klientów. Do środka wpadło dwóch napastników. Po chwili dołączył trzeci. Kobieta czekała w samochodzie.
- Kiedy podałem kasjerce dowód osobisty usłyszałem krzyk. - To napad! Wszyscy na podłogę! Zauważyłem tylko dwóch mężczyzn w kominiarkach. Jeden z nich celował z karabinu. Bez namysłu rzuciłem się na podłogę - opowiada jeden z klientów banku.
Ludzie wykonali polecenie bez sprzeciwu. Kiedy jeden z mężczyzn, który przypadkowo znalazł się w banku, podniósł lekko głowę otrzymał uderzenie kolbą w kark. - Leż, albo kulka! - krzyknął uzbrojony bandyta w kominiarce. Drugi przeskoczył przez ladę i zażądał od przerażonej kasjerki wydania pieniędzy. Wcześniej zrzucił na podłogę słuchawkę od telefonu. W kasie znajdowało się ponad 40 tys. złotych. Po zabraniu pieniędzy napastnicy uciekli.
- Napad trwał może 3-4 minuty - opowiada Teresa Kamieniarz, dyrektor banku. - Wszyscy jeszcze jesteśmy w szoku.
Bandyci przyjechali czerwonym samochodem - prawdopodobnie fordem escortem na kieleckich numerach rejestracyjnych.
- Natychmiast zablokowaliśmy wszystkie drogi wyjazdowe w kierunku Kraśnika i Kielc - mówi st. asp. Krzysztof Latos, rzecznik prasowy KMP w Kraśniku. - Bandytom udało się jednak wymknąć.
To pierwszy napad na gościeradowski bank. - Niedawno mówiłam, że u nas jest tak spokojnie - mówi dyrektorka banku. - Nigdy nie przypuszczałam, że bandyci pojawią się i u nas. Chyba dobrze się stało, że żadna z kasjerek nie uruchomiła głośnego alarmu. Kto wie, czy wtedy bandyci nie zaczęliby strzelać.
W chwili zamknięcia numeru przestępcy pozostawali na wolności. •