Najwięcej osób przeprowadzających najmłodszych uczniów przez przejścia dla pieszych jest w Biłgoraju oraz małych gminach przy ruchliwej drodze krajowej E-17. Z pomocy ulicznych strażników w ogóle nie korzysta Hrubieszów
W Tomaszowie Lubelskim strażnik będzie pracował tylko przy SP nr 3. Waldemar Kołcun z tomaszowskiego Urzędu Miejskiego wyjaśnił, że o zatrudnianiu takich osób każda ze szkół decyduje samodzielnie, bo to one ponoszą przeważającą część kosztów. Tylko część pieniędzy, w ramach robót interwencyjnych, przekazuje Powiatowy Urząd Pracy. Podobna sytuacja jest w Zamościu. Jedynie ''dwójka'' od lat zatrudniała dwie osoby, które pomagały najmłodszym uczniom przechodzić przez ul. Lwowską. Jan Obszański, dyrektor Wydziału Edukacji UM w Zamościu zapewnia, że sytuacja nie zmieni się też w tym roku szkolnym, mimo że urząd pracy ma mocno okrojone środki na ten cel.
Znacznie lepiej jest w Biłgoraju, gdzie strażnicy pracują na trzech przejściach. Po wnioskach rodziców planowano zatrudnienie jeszcze jednego człowieka, ale PUP odmówił pieniędzy. - W tej sytuacji Zarząd Miasta uznał, że weźmie problem na swoje barki, ale zatrudni tylko trzy osoby, które będą czuwać na dotychczas strzeżonych przejściach do szkół nr 1 i nr 2 - powiedział nam Czesław Świta z UM.
Zamojski urząd pracy sfinansuje w tym roku zatrudnienie strażnika na przejściu dla pieszych w Starym Zamościu. Jednak do końca br. etat będzie finansowała gmina.
Stary Zamość to jeden z najbardziej niebezpiecznych odcinków drogi: Lublin-Zamość wiodącej do granicy państwa. Podobnie jest w Krynicach. W obu tych miejscowościach pomoc strażników jest konieczna. Być może zasługą strażników jest to, że w ostatnich latach na Zamojszczyźnie żadne dziecko nie ucierpiało w drodze do szkoły.