Od przyszłego roku bezpłatnie będzie można studiować tylko jeden kierunek, za każdy następny trzeba będzie płacić. Limity przyjęć na poszczególne kierunki wyznaczy ministerstwo, a uczelnie przeznaczą więcej pieniędzy na stypendia socjalne.
Choćby takich, jak 22-letnia Emila z niewielkiej miejscowości pod Łęczną. Właśnie kończy III rok ekonomii na lubelskim UMCS. A po wakacjach planuje rozpoczęcie studiów na drugim kierunku: ogrodnictwie na Uniwersytecie Przyrodniczym. - Idzie mi na tyle dobrze, że mogę sobie pozwolić na drugi kierunek - tłumaczy Emila. - Tym bardziej że marzy mi się własny sklep ogrodniczy. Każda dodatkowa wiedza może się przydać.
Emila chce studiować dwa dzienne kierunki jednocześnie. - Tak sobie poukładam zajęcia, że dam radę - zapowiada. - Ale gdybym miała za jedne z nich płacić, musiałabym zrezygnować. Po prostu mnie nie stać.
Zgodnie z nowelizacją ustawy, od roku akademickiego 2010/11 za darmo będzie można studiować tylko na jednym kierunku. Za każdy kolejny trzeba będzie płacić. Według raportu Banku Światowego, na bezpłatnych uczelniach studiują dzieci z zamożniejszych rodzin. A aż 60 proc. studentów musi korzystać z płatnych studiów. Minister nauki liczy, że dzięki ograniczeniom znajdzie się dla nich więcej miejsc na bezpłatnych uczelniach publicznych.
- Osób, które studiują dwa kierunki naraz, jest naprawdę dużo. Ale taką konieczność wymusza na młodych ludziach rynek pracy, który wymaga wszechstronnego wykształcenia - mówi Joanna Reszko-Zygmunt, rzecznik UMCS. - Konieczność płacenia za studiowanie drugiego kierunku może wielu osobom utrudnić ścieżkę kariery.
- Wielu z tych studentów będzie musiało zrezygnować z drugiego kierunku. Albo uczyć się tak, żeby być wśród najlepszych na uczelni - dodaje Iwona Czajkowska-Deneka, rzecznik Politechniki Lubelskiej. 10 proc. najlepszych na każdej uczelni będzie mogło za darmo studiować dwa kierunki.
To nie koniec nowości. W nowelizacji ustawy znalazł się też zapis o limitowaniu przez ministra miejsc na studiach na uczelniach publicznych. Teraz szkoły wyższe same decydują, ilu przyjąć studentów. Od ich liczby zależy wysokość dotacji, które dostają z budżetu.
Resort nauki chce też, by uczelnie przyznawały więcej stypendiów socjalnych, a mniej naukowych. Projekt zakłada, że 75 proc. rządowych środków dla studentów będzie przeznaczonych na stypendia socjalne, a 25 proc. na naukowe (obecnie jest po połowie).
Po miesięcznych konsultacjach nowelizacja ustawy trafi na posiedzenie rządu, a po wakacjach pod głosowanie Sejmu.