Kilka lat temu wygrali konkurs na najlepszego Rolnika-Farmera w Polsce.
- Radość jest ogromna, a zaskoczenie jeszcze większe - przyznaje Alina Pietrzak. - Konkurencja była duża, a dziedzina bardzo trudna. Bezpieczne gospodarstwo musi spełniać mnóstwo wymogów. A to najbezpieczniejsze musi być wręcz wzorcowe.
Do konkursu Ministerstwa Rolnictwa na "Bezpieczne Gospodarstwo Rolne 2008” przystąpiło 1276 gospodarstw z całego kraju. Po selekcji zostało 16. Komisja konkursowa nie miała wątpliwości: gospodarstwo Aliny i Stanisława Pietrzaków z Pawlina pod Lublinem można postawić całej Polsce za wzór.
- Jest prowadzone nowocześnie, z dbałością o estetykę. Tu bezpieczeństwo jest naturalnym elementem organizacji wypracowanym od pokoleń - uzasadnia Henryk Jaworski, przewodniczący komisji konkursowej. - Tego nauczyli nas rodzice - mówi pani Alina. - Nasze rodziny od wielu pokoleń są rolnikami na Lubelszczyźnie. Rodzice przekazali nam w genach szacunek do pracy. I pasję, bo bez tego nie dalibyśmy rady.
Alina i Stanisław Pietrzakowie zaczynali w 1983 roku od niewielkiego gospodarstwa. Dziś mają nowoczesną, skomputeryzowaną fermę ponad 700 świń.
- 250 loch, 7 knurów i 500 prosiaczków - wylicza Stanisław Pietrzak. - Ciężka praca, ale satysfakcja duża, gdy się okazuje, że tyle jest świetnych gospodarstw w Polsce, a my na Lubelszczyźnie wcale nie jesteśmy od nich gorsi. Można powiedzieć: Lubelszczyzna górą!
To nie pierwsza nagroda Pietrzaków. W 2004 roku zostali wicemistrzami "Agroligi” i najlepszymi Rolnikami-Farmerami w kategorii gospodarstw do 30 ha. Nagrodę odebrali od ówczesnego premiera Marka Belki. - Liczyliśmy najwyżej na wyróżnienie, a okazało się, że jesteśmy najlepsi - wspomina Alina. I podaje receptę na sukces: Praca od rana do nocy, dyscyplina, ciągle nowe cele do zrealizowania i pozytywne myślenie. - Żeby utrzymać się na rynku, trzeba każdego dnia robić krok do przodu, rozwijać się. Tylko w ten sposób możemy dobić do Europy.
Najstarsza córka Pietrzaków Jolanta skończyła w tym roku architekturę krajobrazu na KUL. Młodsza Marzena studiuje rolnictwo na Uniwersytecie Przyrodniczym. - Nie odcinają się od swoich korzeni. Wręcz przeciwnie: wybrały takie studia, żeby pomóc nam się rozwijać - mówi Stanisław.