zamojskiej policji żona rolnika postrzelonego kilka dni temu.
O zdarzeniu pisaliśmy przed tygodniem. Z uzyskanych od policji informacji wynikało, że dwóch funkcjonariuszy udało się do Cieszyna w gminie Grabowiec po otrzymaniu informacji, że w jednym z gospodarstw ukrywany jest skradziony rower. Gdy chcieli na podwórku porozmawiać z podejrzewanym o kradzież 17-latkiem, z pomocą przyszli mu 39-letni ojciec i 46-letni stryj. Mężczyźni mieli rzucić się na funkcjonariuszy. Jednemu z nich rozbili okulary, przewrócili go na ziemię, a ojciec nastolatka ruszył na niego z widłami. Wtedy drugi policjant odbezpieczył broń i oddał trzy strzały ostrzegawcze w powietrze. Napastnik przystanął, po czym zaatakował ponownie. Tym razem dosięgły go trzy kule. Mężczyzna został postrzelony w nogę, pachwinę i podbrzusze.
To wersja policji. Według żony postrzelonego rolnika, było zupełnie inaczej. – Bez okazania nakazu wyłamali drzwi i przetrząsali pomieszczenia w poszukiwaniu syna – twierdzi kobieta.
Według niej, funkcjonariusz sam się pośliznął i przewrócił przed domem, bo padał deszcz. – Cała rodzina jest roztrzęsiona. Jeszcze słyszymy huk wystrzałów rozjuszonego policjanta, widzimy padającego pod gradem kul mojego męża i ojca niepełnoletnich dzieci – napisała żona Antoniego B.
Według niej, policjant bezzasadnie użył broni. – Na pewno będzie wszczęte postępowanie wyjaśniające w sprawie tej skargi – mówi komisarz Teresa Tukiendorf, rzecznik zamojskiej policji.
Śledztwo w sprawie napaści na funkcjonariuszy prowadzi Prokuratura Rejonowa w Hrubieszowie. Antoni B. nadal leży w szpitalu. Policjanci, którzy brali udział w interwencji, są na zwolnieniu lekarskim.