29-latek spod Ryk ma uszkodzony kręgosłup i stłuczony rdzeń kręgowy. Skoczył z mostu do Wieprza.
29-latek wraz z kolegami pił nad Wieprzem w Bobrownikach alkohol. Nagle skoczył z mostu do rzeki. Prawdopodobnie uderzył głową o kamień albo konar. Z wody wyciągnęli go koledzy. Wezwali pogotowie z Ryk. Lekarz zdecydował o natychmiastowym transporcie rannego śmigłowcem do szpitala przy ul. Jaczewskiego w Lublinie. Tutaj okazało się, że mężczyzna ma uszkodzony kręgosłup i stłuczony rdzeń kręgowy.
- Jego stan jest bardzo poważny - mówi prof. Tomasz Mazurkiewicz, kierownik kliniki Ortopedii i Traumatologii w PSK 4. Czy wróci do normalnego zdrowia? - Za wcześnie na prognozy - ucina spekulacje profesor. I dodaje, że takie sytuacje powtarzają się co roku. Scenariusz jest zawsze podobny: alkohol, brawura, a potem czarna rozpacz. - Bo wielu z tych, którzy trafiają do nas z urazami spowodowanymi skokiem do wody, nie wraca już do normalnego życia.
Nie pomagają spoty telewizyjne czy billboardy. - Skoki do wody są jedną z trzech najczęstszych przyczyn urazów kręgosłupa. Rocznie pod opiekę naszej fundacji trafia 30-35 nowych osób z takimi urazami - szacuje Adam Orzeł, pełnomocnik Fundacji Aktywnej Rehabilitacji na terenie Lubelszczyzny.
Fundacja dociera do poszkodowanych na oddziałach rehabilitacyjnych i oferuje pomoc w powrocie do aktywnego życia. - Bardzo ciężko dotrzeć do takiej osoby. Sporo czasu mija, zanim człowiek pogodzi się z tym, że już nigdy nie będzie chodził, otrząśnie się i nabierze chęci do życia. Dlatego staramy się przede wszystkim pokazywać im, że nadal można być samodzielnym i aktywnym - dodaje A. Orzeł.