Wczoraj punkty skupu owoców pracowały na pół gwizdka. Związek Sadowników Rzeczpospolitej Polskiej wezwał do bojkotu, owoce zostały na drzewach i krzakach. Ale i tak malin, porzeczek czy wiśni jest tak mało, że pracownicy sezonowi mają problem ze znalezieniem zajęcia. Na dodatek wiśnie są robaczywe, choć to do tej pory zdarzało się tylko czereśniom.
W punktach skupu kilogram czarnych porzeczek kosztuje 50 groszy. - Jeśli się taka utrzyma, to nie sprzedam porzeczek w ogóle - odgraża się pan Stanisław z powiatu świdnickiego. - Więcej wydam na pracowników, którzy zbierają owoce i paliwo, niż zarobię.
Mniejszy skup oznacza także przymusowe bezrobocie dla setek pracowników sezonowych w przetwórniach. SVZ Poland w Tomaszowie Lubelskim co roku zatrudniała od połowy czerwca do połowy sierpnia przy mrożeniu truskawek ok. 400 osób i ok. 250 osób przy przetwórstwie innych owoców. W tym roku pracowali zaledwie półtora tygodnia i zostali zwolnieni, bo brakuje surowca. W Tomaszowie pracownicy sezonowi mają przerwy w zatrudnieniu. Zdarza się, że dzień pracują, dzień nie. Teraz mała grupa osób mrozi czarne jagody, ale te już się kończą. W ubiegłym roku, tylko w tej jednej przetwórni ok. 600 osób zarobiło w sezonie po ok. 3 tys. zł. Tegoroczna susza sprawiła, że część z nich zarobi mniej, a blisko dwieście osób w ogóle nie zarobi nic.
Problemów z owocami i pracownikami nie ma za to największa polska plantacja borówki amerykańskiej w Olchowcu (gm. Obsza). - Nasza uprawa jest na bagnach, więc jakość owoców jest bardzo dobra - cieszy się Janusz Żak, dyrektor plantacji. Teraz przy zbiorze pracuje tam 20-30 osób i są jeszcze miejsca dla chętnych.
(zsaw)(fp)(rhs)