Największe lubelskie uczelnie podały właśnie limity przyjęć kandydatów na studia. Żadna nie wzięła pod uwagę potrzeb rynku pracy. Najwięcej miejsc będzie na kierunkach, po których najtrudniej o etat.
UMCS przyjmie w tym roku 200 osób na dziennie prawo, tyle samo na administrację, po 240 na ekonomię i pedagogikę, a także 180 na zarządzanie i 150 na politologię. Drugie tyle studentów przybędzie na tych kierunkach w trybie zaocznym i wieczorowym. Podobnie było w kilku poprzednich latach.
- Trudno zabronić młodym ludziom wyboru studiów, po których skończeniu jest nadmiar absolwentów - tłumaczy prof. Stanisław Chibowski, prorektor UMCS ds. kształcenia. - Jeżeli jest tylu chętnych do studiowania prawa czy ekonomii, to byłoby niezrozumiałe odbierać im tę szansę. Tym bardziej, że jesteśmy w stanie prowadzić takie studia dla tylu osób. A to kandydaci podejmują ryzyko i do nich należy decyzja.
- Skoro w życiu czeka mnie tyle nudnych rzeczy, to stwierdziłem, że chociaż studia wybiorę sobie ciekawe. I dlatego nie żałuję. A co będzie dalej, zobaczymy - mówi Maciek Bielak, który od roku studiuje politologię na UMCS. - Zresztą teraz ciężko wskazać kierunek, który gwarantowałby znalezienie pracy.
Podobnie uważa Olga Szacoń, która razem z Maćkiem studiuje politologię. - Od najbliższego roku akademickiego chcę zacząć studiować równolegle drugi kierunek - tłumaczy. - Liczę, że dzięki dodatkowym umiejętnościom i większej wiedzy zwiększą się moje szanse na ciekawą pracę.
- Nie można powiedzieć, że każdy absolwent politologii czy prawa będzie bezrobotny. Bo to w dużej mierze zależy od tego, co robi się poza studiami - przekonuje Beata Górka, rzecznik KUL, który w tym roku uruchamia kolejną w regionie… politologię. Tu indeks dostanie 100 osób. Kolejne 100 KUL przyjmie na ekonomię, a po 200 na prawo i administrację. Czyli tyle, co w poprzednich latach.
- Najlepsi, nawet z najbardziej obleganych kierunków, nie powinni mieć problemów z pracą - podkreśla Górka. - A jeśli nie przyjdą do nas studiować, to pójdą gdzie indziej - dodaje prof. Chibowski.