Na milion osób jeżdżących samochodami na naszych drogach ginie prawie 600. Lubelskie jest na czarnej liście regionów Unii Europejskiej
Wśród dwudziestu najgorszych "regionów śmierci” zajmujemy szesnaste miejsce. W tej czarnej statystyce wyprzedzają nas: podlaskie, gdzie na milion wypadków jest 595 ofiar śmiertelnych, świętokrzyskie (617 ofiar), warmińsko-mazurskie (815 ofiar). Tragiczną listę otwierają trzy regionu Grecji, gdzie ginie nawet 1576 osób na milion pasażerów. Tak wynika opublikowanego właśnie zestawienia unijnego urzędu statystycznego Eurostat, który przebadał wszystkie unijne regiony.
- Doskonale zdajemy sobie sprawę, że na naszych drogach jest niebezpiecznie - przyznaje Władysław Rawski, zastępca dyrektora lubelskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. - Podstawowa przyczyna jest taka, że w całej Polsce, czyli także na Lubelszczyźnie, nie ma dróg ekspresowych i autostrad. W większości krajów Unii Europejskiej to one przejmują największy ruch. Dlatego na innych, mniejszych trasach jest bezpieczniej.
Potwierdzają to wyniki badania Eurostat. Najbezpieczniej mogą czuć się Niemcy. Są w czołówce regionów o najniższej liczbie wypadków śmiertelnych. Na drogach w okolicach Bremy na milion pasażerów giną zaledwie 23 osoby. - Tam ruchliwe drogi rzadko przebiegają przez małe miejscowości. U nas jest odwrotnie - tłumaczy Rawski. - Mało tego. W polskich wsiach rzadko są chodniki. Ludzie chodzą poboczem, zazwyczaj mało widoczni. O wypadek nietrudno.
Policja dodaje, że ważną przyczyną dużej liczby ofiar na naszych drogach jest też brak wyobraźni kierowców. - Bo nagminne łamią przepisy ruchu, zwłaszcza te dotyczące prędkości - podkreśla Renata Laszczka-Rusek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. - I nie dostosowują się do panujących warunków.
- Ograniczenia wprowadzane przez policję nie poprawią statystyk - zauważa pan Marek, kierowca busa, wożący ludzi na trasie Lublin-Zamość. - Nasze drogi są po prostu fatalne: wąskie, źle oznaczone, dziurawe. Jakby były takie, jak w Niemczech, to i wypadków byłoby tyle, co tam.