

Marszałkowscy urzędnicy wciąż nie nadążają za rewolucją internetową. O tym, że wysłali e-maila do radnego informują go listem poleconym.

Choć pierwszego e-maila, czyli list elektroniczny, wysłano w Polsce 20 lat temu to dla Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie wciąż jest on nowinką. Dowodem na to przygoda, która przytrafiła się radnemu wojewódzkiemu Arturowi Soboniowi (PiS).
O materiał na temat konsolidacji organizacyjnej i kapitałowej przedsiębiorstw komunikacji samochodowej przygotowanej przez zarząd województwa, Soboń poprosił na obradach Sejmiku w sierpniu. O odpowiedź poprosił drogą elektroniczną na adres jego skrzynki.
- To dowód, że nikt się nie zastanawia w urzędzie nad tym co robi, poczynając od szeregowego pracownika, przez dyrektora departamentu po członka zarządu. Przecież wystarczyło przez sekundę pomyśleć, że radny nie chciał żadnego pisma – stwierdza Soboń.