Po 40 latach ze szkół znikną lekcje przysposobienia obronnego. Za to od nowego roku szkolnego, pojawi się nowy przedmiot: edukacja dla bezpieczeństwa.
Tylko w ten weekend w wypadkach drogowych zginęły w naszym regionie 2 osoby, a 13 zostało rannych. W Kamionce 23-latek wbiegł na drogę i wpadł pod koła audi 80. Z urazem kręgosłupa i miednicy trafił do szpitala. W Trawnikach kierowca audi 100 potrącił 9-letnią rowerzystkę. Odjechał z miejsca wypadku. Policja musiała go ścigać.
- Może gdyby edukacja dla bezpieczeństwa weszła do szkół wcześniej, ten człowiek nie uciekałby z miejsca wypadku. A może w ogóle by do tego wypadku nie doszło - mówi Elżbieta Kulisz, dyrektor Zespołu Szkół w Trawnikach. - A ten 23-latek nie leżałby teraz połamany w szpitalu - dodaje Urszula Wałejko z Zespołu Szkół w Kamionce.
Teraz Ministerstwo Edukacji Narodowej szykuje zmiany, żeby takich przypadków było jak najmniej. We wrześniu przyszłego roku w gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych pojawi się nowy przedmiot, który zastąpi dotychczasowe przysposobienie obronne. W przygotowaniu programu nauczania pomagają m.in. policjanci.
- Wreszcie jest szansa, że zamiast uczyć się stopni generalskich w polskiej armii, młodzi ludzie dowiedzą się czegoś naprawdę pożytecznego - podkreśla Arkadiusz Delekta z lubelskiej drogówki.
Uczniowie nauczą się udzielać pierwszej pomocy, gasić płonącą odzież na człowieku lub ewakuować budynek własnej szkoły. Nauczyciel wyjaśni, dlaczego warto obserwować poziom wody w rzekach, a także jak pomóc w przypadku zatrucia pokarmowego albo chemicznego, porażenia prądem, poparzenia, wyziębienia lub przegrzania organizmu. W liceum i technikum będą lekcje o profilaktyce HIV oraz o przemocy seksualnej. Policjanci chcą położyć jak największy nacisk na edukację komunikacyjną. - Takiej wiedzy nigdy za wiele - mówi Delekta.
Mało tego. Posłowie z Sejmowej Komisji Infrastruktury chcą, żeby egzamin na prawo jazdy uczniowie zdawali w szkole. Na lekcjach uczyliby się nie tylko przepisów i techniki jazdy, ale i kultury poruszania się po drogach. Uczniowie mieliby też poznawać skutki brawury kierowców. - To dobry pomysł - uważa Bartek Ginalski, licealista z Lublina. - Nie trzeba by chodzić na jakieś kursy, tylko wszystko byłoby na miejscu, w szkole.
Wprowadzeniem egzaminu w szkołach Ministerstwo Edukacji dopiero ma się zająć. Wprowadzenie edukacji dla bezpieczeństwa już jest przesądzone.