Po pół roku poszukiwań śledczy ustalili, gdzie zaszyły się byłe zakonnice. Kobiety twierdzą, że we wspólnocie przebywają dobrowolnie.
- Przebywają poza województwem lubelskim - mówi jedynie Andrzej Lepieszko, prokurator okręgowy w Lublinie. - Mieszkają w nowym budynku położonym na terenie osiedla mieszkaniowego.
Ustalenie miejsca, gdzie ukryło się ponad pół setki kobiet, zajęło śledczym pół roku. Przebywało tam także sześć eksbetanek, których zaginiecie zgłosiły ich rodziny. Prokurator z policjantami zawitał tam przed kilkoma dniami. Po negocjacjach kobiety zgodziły się wpuścić ich do środka. Wszystkie zgodnie twierdziły, że w nieformalnym zgromadzeniu są dobrowolnie.
Żadna z kobiet nie nosi habitu. Niektóre z nich mają telefony komórkowe, z których kontaktuja się z rodzinami. Wraz z eksbetankami przebywa Jadwiga Ligocka, ich była przełożona. Prokuratura nie mogła jej przesłuchać ze względu na stan zdrowia. Z kobietami nie mieszka natomiast zakonnik, który był z nimi w kazimierskim klasztorze.
Prokuratorzy wykorzystają zeznania kobiet w dwóch śledztwach: pierwsze - prowadzone przez Prokuraturę Okręgową w Lublinie - dotyczy ustalenia czy we wspólnocie nie padły ofiarami przestępstw; drugie - które prowadzi puławska prokuratura - obejmuje nielegalne zajmowanie klasztornego budynku. Prokuratorzy nie chcą tego oficjalnie przyznać, ale wszystko wskazuje, że pierwsze z postępowań zostanie umorzone.