Mieszkaniec Puław nie korzysta z miejskiego ogrzewania. Ale prezes spółki ciepłowniczej twierdzi, że lokator jednak pobiera ich ciepło przez ścianę.
Władysław Kowalski najpierw próbował walczyć z Okręgowym Przedsiębiorstwem Energetyki Cieplnej w Puławach o to, by w jego mieszkaniu zrobiło się cieplej. Twierdził, że kaloryfery miały za mało żeberek. Bez skutku. Wreszcie w 1994 r. miarka się przebrała. Mężczyzna postanowił wypowiedzieć umowę. - Po co miałem płacić OPEC, skoro i tak w domu było zimno. Przerzuciłem się na ogrzewanie elektryczne - mówi Kowalski.
OPEC nie robił żadnych problemów. Rozwiązano umowę i komisyjnie odcięto grzejniki. Wszyscy byli zadowoleni. Do czasu. W 2002 r. Spółdzielnia Mieszkaniowa "Las”, której członkiem jest pan Kowalski, podpisała z OPEC nową umowę. Na jej podstawie miejska spółka zażądała od lokatora pieniędzy za korzystanie z ciepła. Dokładnie 20 proc. normalnej stawki. Mimo że - jak czytamy w porozumieniu między spółdzielnią a OPEC - dotyczyło to jedynie osób, związanych umową z dostawcą ciepła. A Kowalski 13 lat temu ją rozwiązał.
- Lokator cały czas korzystał z ciepła promieniującego z pionowych rurek przechodzących przez mieszkanie, z ogrzewania klatki schodowej oraz ciepła przenikającego przez ścianę od sąsiadów - upiera się Ryszard Jabłoński, prezes OPEC.
Dostawca ciepła postanowił odzyskać pieniądze w sądzie. W pierwszej instancji sąd nakazał zapłacić lokatorowi ok. 700 zł zaległych opłat. Ale mężczyzna odwołał się od tej decyzji i drugi proces wygrał.
Wyrok zapadł w 2004 roku, ale pan Władysław wciąż dostaje ponaglenia do zapłaty za ciepło, z którego nie korzysta.
- Skoro wyrok sądowy przyznał rację lokatorowi, to OPEC nie powinien ponownie żądać od niego pieniędzy - mówi zdziwiony całą sytuacją Andrzej Nachowicz, powiatowy rzecznik konsumenta w Puławach.
- Tamten wyrok przyjmujemy z pokorą, ale wysyłamy rozliczenia za kolejne okresy. Jak zbierze się większa kwota długu, ponownie pójdziemy do sądu - zapowiada Jabłoński.