W Bochotnicy (pow. puławski) woda zniszczyła 15 gospodarstw. Mieszkańcy Lublina przed zalaniem bronili się całą noc. W całym regionie odnotowano wczoraj ponad 300 przypadków podtopienia pól i gospodarstw.
Wszyscy ofiarnie układali worki z piaskiem nadesłane przez burmistrza Andrzeja Szczypę. Do walki z żywiołem zużyto 50 ton piachu. Ratownicy w pierwszej kolejności ewakuowali zwierzęta. - Na szczęście udało się wyprowadzić jałówki, krowy, konie i świnie. Woda zabrała jednak 2 dorodne króle - mówi Krystyna Łyszcz, właścicielka zalanego gospodarstwa.
Mieszkańcy Lublina z wodą walczyli całą noc. - Woda przyszła wieczorem. Pół domu nam zalało - żali się Irena Białek z ul. Robotniczej w Lublinie.
- Woda ustąpiła dopiero nad ranem. Dalej jednak stoi w piwnicy i na podwórku. Wszystkie okoliczne domy i działki również zalała woda z małej rzeczki Czerniejówki - dodaje Halina Jaroszyńska, córka pani Białek.
Tak było w całym regionie. Po południu Wieprz w Krasnymstawie przekroczył o 30 cm stan alarmowy. Czy dzisiaj woda będzie przybierać? W Annopolu Wisła ma przekroczyć dzisiaj stan alarmowy o 30-40 cm. - Do dziesięciu nadwiślańskich gmin rozesłaliśmy ostrzeżenia. Przez Lubelszczyznę przepływa teraz fala z górskich rzek - Dunajca, Sanu i Wisłoka. Do piątku będzie padał deszcz, ale powódź nam nie grozi. Przekroczenie stanu alarmowego nie jest równoznaczne z katastrofalnym wylewem rzek - uspokaja Włodzimierz Stańczyk, z-ca dyrektora Wydziału Zarządzania Kryzysowego w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim.